Reklama
Reklama

Rusin przerwała milczenie

Kinga Rusin po czterech latach zdecydowała się pierwszy raz opowiedzieć o koszmarze, jaki przeżyła w trakcie rozwodu z Tomaszem Lisem. "Siadałam na podłodze (...) i płakałam, nie miałam siły wstać" - mówi prezenterka.

39-letnia Rusin skutecznie podgrzewa atmosferę wokół swojej książki "Co z tym życiem?", która niedługo pojawi się w księgarniach. W udzielonym ostatnio "Twojemu Stylowi" wywiadzie Kinga po raz pierwszy opowiedziała, co czuła w trakcie rozstawania się z byłym mężem, Tomaszem Lisem.

"Wtedy, pięć lat temu, czułam, że zaczynam od zera. Siadałam na podłodze w tym dużym domu i płakałam, nie miałam siły wstać. I myślę, że my, kobiety po przejściach, mamy coś wspólnego: poczucie, że grunt się usuwa spod nóg, że nie ma żadnego podparcia" - zwierza się gwiazda.

Reklama

Oczywiście, oberwało się także Lisowi. Rusin wspomina, że nie czuła się przez niego doceniana.

"Co było ważne? Dom. Żeby było czysto, żeby z obiadem zdążyć i zakupy po drodze, jogurt truskawkowy i kabanosy, bo się skończyły" - mówi.

Jak myślicie, dlaczego Kinga dopiero teraz postanowiła opowiedzieć o życiu z Lisem? Chce na tym zarobić czy wciąż nie pogodziła się z jego odejściem?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Tomasz Lis | Kinga Rusin | rozstanie | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy