Reklama
Reklama

Robert Sowa po aferze podsłuchowej: Nic się nie zmieniło!

W 2014 roku nazwisko Roberta Sowy (49 l.) zaczęło kojarzyć się z aferą i rozmowami polityków, którzy zostali podsłuchani w jego restauracji. Jak wspomina ten okres?

Kucharz pojawił się w "Dzień dobry TVN", by promować nową jadłodajnię i nieco ocieplić wizerunek po słynnych "ośmiorniczkach", które w dużym stopniu pogrzebały szanse Platformy Obywatelskiej na wygranie wyborów parlamentarnych.

Choć Sowa jest szczęśliwy, że całe zamierzanie ma już za sobą, nadal nie może się nadziwić, że w restauracji borowcy nie wykryli podsłuchów, mimo że VIP roomy, w których mościli się i stołowali politycy, przed każdą wizytą były dokładnie i wielokrotnie prześwietlane!

"Ilość panów sprawdzających była tak duża, że nawet śmialiśmy się, że jesteśmy strzeżeni niczym Pentagon. Wszystko było chronione, a później dostałem taki kwiatek, jaki dostałem" - mówi Sowa.

Reklama

Nie kryje, że cała afera kosztowała go wiele nerwów. Zawsze mógł jednak liczyć na wsparcie bliskich i branży, w tym Stowarzyszenia Szefów Kuchni. Ze współpracy nie wycofało się także wiele firm, dając wyraźny sygnał, że chcą być z nim "na dobre i na złe".

Do równowagi udało mu się wrócić dopiero dzięki nowej restauracji, którą właśnie promuje.

"Afera podsłuchowa to jest dla mnie już przeszłość, staram się o tym nie myśleć. Nikt się nie pochorował na szczęście. Najbardziej aferę przeżyła mamuśka z Krakowa" - śmieje się.

"Wypracowany przez lata pozytywny wizerunek utrzymał się. Jestem szczęśliwy, że córka zdała maturę i dostała się na studia na Uniwersytet Warszawski".

Kucharz wydał też książkę, zapraszany jest na pokazy kulinarne. Sielanka...

"Nic się nie zmieniło w moim życiu. Ludzie tłumnie przychodzą do moich restauracji" - cieszy się.

Polacy pokochali słynne ośmiorniczki za 63 złotych!

Dzień Dobry TVN/x-news

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Robert Sowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy