Reklama
Reklama

Robert Gonera marzy tylko o jednym! Córka spełni jego pragnienie?

Był moment, że życie prywatne i zawodowe Roberta Gonery (48 l.) załamało się. Przyszedł jednak czas na nowy rozdział w jego życiu!

Był takie czasy, że Robert Gonera grał w kilkunastu produkcjach rocznie, ale kłopoty ze zdrowiem wyłączyły go z życia zawodowego na wiele lat. Teraz aktor wraca na pozycję gwiazdy. Znów jest rozchwytywany, choć... tej wymarzonej roli jeszcze, niestety, nie zagrał!

"Jestem po nocnych zdjęciach dla Canal+ do serialu kryminalnego" - mówi "Życiu na Gorąco" Robert Gonera i odsyła do swojej agentki.

A przecież jeszcze niedawno aktor mógł sobie pozwolić na długie rozmowy przez telefon. Mieszkał z matką pod Wrocławiem, pracował dorywczo i twierdził, że nie jest osobą publiczną, bo nie czuje się już aktorem. Ale trudno było nie odnieść wrażenia, że za tymi słowami przemawiała raczej gorycz. 

Reklama

Od 2007 roku nie był bowiem rozchwytywany przez reżyserów. Na szczęście świat filmu znów się o niego upomniał i to do tego stopnia, że właśnie pod swoje skrzydła musiała wziąć go znana warszawska agencja, która reprezentuje takie gwiazdy, jak Magdalena Boczarska (38 l.), Wojciech Błach (45 l.) czy Magdalena Zawadzka (73 l.). 

Rok temu aktor postanowił przeprowadzić się do Warszawy. Chciał wrócić do zawodu, a tylko w stolicy mógł regularnie brać udział w castingach czy programach telewizyjnych. Wynajął mieszkanie i dziś przyznaje, że to była dobra decyzja.

"Cały czas pracuję, pojawiają się kolejne propozycje ról. We Wrocławiu jestem jednak bardzo często, ze względu na synów, którzy tu mieszkają" - mówi w rozmowie z tygodnikiem. 

Teodor (13 l.) i Leonard (9 l.) to jego oczko w głowie, choć pan Robert stoczył prawdziwy sądowy bój, żeby regularnie się z nimi spotykać. Dzisiaj jego kontakty z byłą żoną - Karoliną (40 l.) są już poprawne. Nie bez znaczenia jest fakt, że odzyskał nie tylko wiarę w swoje możliwości jako aktor, ale i płynność finansową.

Po roli w kultowym niemieckim serialu "Telefon 110" zagrał w innej popularnej telewizyjnej historii w odcinkach, zatytułowanej "Belfer". Wkrótce zobaczymy go także w szeroko reklamowanej przez TVP "Koronie królów" oraz w międzynarodowym serialu kryminalnym "Zasady przyjemności".

Cały czas gra też w sztuce "Selfie" i podróżuje z Teatrem MY po całej Polsce. Cieszy się, ale jednocześnie dobrze pamięta, jak przewrotny może być los. Tego doświadczył wielokrotnie.

"Miałem 18 lat, kiedy wyszedłem z domu. Studiowałem, wynajmowałem stancję, a dzięki filmowi zacząłem bardzo wcześnie zarabiać. Nastka urodziła się, gdy miałem 21 lat. Taki przyspieszony kurs bycia dorosłym" - wspomina narodziny córki Robert Gonera. 

Był czas, że jednego dnia wcielał się w trzy różne postacie na trzech różnych planach. Po roli w "Samowolce", "Grach ulicznych", a wreszcie w 1999 roku w "Długu", okrzyknięto go nie tylko jednym z najbardziej utalentowanych, ale i najprzystojniejszych aktorów młodego pokolenia.

Jednak sukces zawodowy nie szedł w parze z tym w życiu prywatnym. W 1994 roku rozwiódł się z aktorką Jolantą Fraszyńską (48 l.), z którą właśnie ma córkę Nastazję (27 l.) i jeszcze bardziej zatracił w pracy, co było fatalne w skutkach. Kiedy w 2007 roku w mediach gruchnęła wieść, że aktor prosto z planu filmu "Determinator" trafił na obserwację do szpitala psychiatrycznego, jego rodzina przeżyła dramat.  Druga żona - Karolina, a co gorsza jego dzieci, musiały zmierzyć się z ludzkimi docinkami w stylu "twój tata zwariował".

"Prawda jest taka, że byłem bardzo zmęczony. Reszta to fikcja dopisana przez tych, którym z różnych powodów na tym zależało. Ja pragnąłem po prostu tylko chwili odpoczynku" - tłumaczy dziś gwiazdor.

Tyle, że ten odpoczynek przedłużył się ponad miarę. A on, zamiast skupić się na rozwoju swojego wyjątkowego talentu, zaczął rozmieniać się na drobne. Imał się nawet pracy drwala, żeby tylko związać koniec z końcem. Pan Robert nie ukrywa, że otarł się niemal o bezdomność.

Był czas, że nie miał też tylu pieniędzy, by przyjechać do stolicy na casting. W międzyczasie rozpadło się jego drugie małżeństwo. Unormowanie kontaktów z dziećmi zajęło mu kolejną porcję energii oraz czasu. Dzisiaj karta znów się odwróciła.

Robert Gonera wrócił do zawodu i ma jedną wymarzoną rolę, której jeszcze nie zagrał. Co ciekawe, ten projekt bardzo powiązany jest z jego córką. Dziewczyna studiuje w Łodzi reżyserię filmową i już odnosi po drugiej stronie kamery pierwsze sukcesy. Wiele osób wróży jej świetlaną przyszłość i widzi w niej wielki reżyserski talent.

"Wspieram Nastazję na każ- dym etapie jej pracy, studiów i jeżeli by sobie zażyczyła, żeby ją wesprzeć moim aktorskim talentem, proszę bardzo! Zrobię to. Ale tak między nami, to wątpię, żeby ona tego chciała. Jest naprawdę wielkim artystycznym dzikusem" - śmieje się Robert. - "Kiedyś dała mi do przeczytania scenariusz filmu, który robiła na absolutorium, ale widziałem, ile ta decyzja ją kosztowała. Zagrać u własnej córki, to by była świetna filmowa przygoda, pewnie niesamowite przeżycie. To byłoby wyjątkowe dla mnie zarówno jako ojca, jak i aktora" - dodaje.

Na razie jednak Nastazja nie odniosła się do tych planów taty, ale z pewnością cały czas o nim myśli.

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gonera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy