Richardson chwali Zbyszka: To on jest gwiazdą w tym związku
Dziennikarka opowiedziała o swojej relacji ze znanym aktorem...
Jest pani osobą tak radosną i pozytywną! Nigdy się pani niczym nie przejmuje?
Monika Richardson: - Chyba mam wystarczająco grubą skórę! Z całą pewnością zawdzięczam ją pracy w telewizji. Pomaga mi też pewność siebie i przekonanie, że to, co robię, jest słuszne. Myślę, że tacy neurotyczni artyści, wrażliwcy, mają w życiu ciężko. Bardzo im współczuję. Ja mam łatwiej, bo moja gruba skóra pozwala mi znieść nawet najgorsze.
A może ma pani fanaberie gwiazdy?
M.R.: - Nie, nie mam żadnych fanaberii! W ogóle nie jestem żadną gwiazdą! Jeśli ktoś w naszym związku jest gwiazdą, to Zbyszek. I on rzeczywiście czasem ma prawo mieć wszystkiego dosyć. Na przykład dziś ma dwa przedstawienia, a potem koncert, łącznie będzie ponad pięć godzin na scenie. Ma prawo być zmęczony i trzeba to zrozumieć.
Pani potrafi zrozumieć artystę?
M.R.: - Tak, dla mnie to normalne, że jest zmęczony i potrzebuje wyciszenia. Ja nie pracuję aż tak ciężko jak on i nie wkładam tak wielkiego wysiłku w wygenerowanie dodatkowej wartości, jak wybitny artysta. Dlatego nie mam prawa mieć much w nosie. Jestem dziennikarką, która relacjonuje, nie tworzy.
A jednak. Napisała pani cztery książki, będzie kolejna?
M.R.: - Jestem w trakcie pisania piątej, tym razem kulinarnej. Będą to kulinaria rodzinne. Przepisy pamiętam trochę z czasów, gdy mieszkała z nami babcia Ziuta z Kalisza, która serwowała nam kuchnię wielkopolską. Inne pochodzą od mojej macochy Laury, która długie lata spędziła w Afryce i tam poznała kuchnię międzynarodową, również koszerną kuchnię żydowską.
Gotowanie to dla pani konieczność czy przyjemność?
M.R.: - Przyjemność. Gotowanie to w naszym domu moja strefa, Zbyszek jest za to świetnym odbiorcą moich improwizacji, również dietetycznych. Ja mam wrodzoną dobrą przemianę materii, mogę jeść wszystko, co chcę i nie muszę przestrzegać diet. Jednak Zbyszek ma przemianę materii, która wymaga regularnego i zdrowego odżywiana się, więc muszę o niego dbać.
Mężczyznę trudno nakłonić do zdrowego trybu życia...
M.R.: - Zbyszek ma dużą świadomość własnego ciała i wie, że wygląd w jego zawodzie jest bardzo ważny.
Jakie jeszcze zmiany są teraz przed panią?
M.R.: - Niedługo chyba będę się przeprowadzać - 16 raz! I wierzę nieskromnie, że to, co się ostatnio w życiu naszym i dzieci wydarzyło, co nie było łatwe, przeszliśmy również dzięki temu, że w domu jest zestaw reguł, których można się "złapać".
Edyta Karczewska-Madej
30/2013