Reklama
Reklama

Przyjaciółka Kamila Durczoka przekonuje: To nie była jego kokaina!

Znajoma dziennikarza twierdzi, że Kamil Durczok (47 l.) nie ma nic wspólnego z narkotykami, które znaleziono w jednym z mieszkań na Mokotowie!

Bez wątpienia "sensacyjne" materiały tygodnika "Wprost" wywołały jedną z największych burz w polskich mediach w ostatnich latach.

Dzięki śledztwu Latkowskiego i spółki doszło do powołania komisji w TVN, która ostatecznie wykryła przypadki molestowania i mobbingu w "Faktach".

Kamil Durczok w trybie natychmiastowym musiał pożegnać się z pracą.

Jego dziennikarka kariera legła w gruzach. Teraz będzie walczył o odzyskanie dobrego imienia.

Będzie to dość trudne, gdyż przez lata zapewne będą się ciągnęły za nim zdjęcia z mieszkania, w którym miał rzekomo przebywać.

Reklama

Przypomnijmy, że znaleziono tam liczne zabawki erotyczne, płyty z filmami porno m.in. o tematyce zoofilskiej oraz woreczki z białym proszkiem, którym okazała się kokaina.

Wśród rzeczy znaleziono też notatki służbowe pisane na papierze firmowym TVN oraz list polecony adresowany na Durczoka!

Okazuje się jednak, że były już szef "Faktów" nie miał z narkotykami nic wspólnego, tak przynajmniej przekonuje jego dobra znajoma!

"Te wszystkie gadżety erotyczne i różne przedmioty leżały w mieszkaniu od imprezy sylwestrowej.

Kamila w tym dniu nie było. Był 16 stycznia, kiedy pojawili się właściciele mieszkania i zrobili zdjęcia tego bałaganu.

No i Kamila powiązano od razu z narkotykami, a on nie ma z kokainą i amfetaminą nic wspólnego" - mówi "Super Expressowi" przyjaciółka Durczoka.

Cóż, tak naprawdę wszystko wyjaśni się, gdy policja otrzyma wyniki badań DNA, które zleciła.

"Wszystkie wyniki mają być gotowe w kwietniu" - zdradza szef Prokuratury Rejonowej na Mokotowie.


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kamil Durczok
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy