Reklama
Reklama

Policjant olał Damięckiego

Mateusz Damięcki (31 l.) padł ofiarą złodzieja. Niestety, na pomoc policjanta nie mógł liczyć... Dlaczego?

Przypomnijmy: do przestępstwa doszło 19 listopada w garderobie wrocławskiego Centrum Konferencyjnego. Aktor stracił portfel z dokumentami i kartami kredytowymi, zegarek oraz złoty łańcuszek - pamiątkę po babci.

Choć zaraz po spektaklu udał się do jednego z wrocławskich komisariatów, by złożyć doniesienie o kradzieży, został tam odprawiony z kwitkiem.

"Policjant stwierdził, że jest już po służbie i odmówił spisania protokołu" - oburza się na łamach "Twojego Imperium" Joanna Damięcka, matka aktora. Kobieta nie ukrywa, że zadziwiona jest już samym faktem kradzieży, gdyż kulisy nie są miejscem dostępnym dla osób z zewnątrz.

Reklama

"Mateusza okradł ktoś, kto dobrze wiedział, czyje rzeczy sobie przywłaszcza. Co dziwniejsze, w budynku była ochrona i ponoć nikt niczego nie zauważył. Najbardziej synowi żal utraty pamiątkowego krzyżyka, który dostał w dniu chrztu od mojej mamy. Mamy nadzieję, że złodziej zdaje sobie sprawę, że w polskiej tradycji funkcjonuje przesąd, iż kradzież krzyżyka przynosi pecha" - mówi Damięcka.

Artyści, którzy z Mateuszem Damięckim grali w spektaklu, nie sądzą, aby złodziejem mógł być ktoś z jego obsady. "W tej pracy trzeba mieć do siebie zaufanie. Złodziejem musiał być ktoś obcy" - uważa Antoni Pawlicki.

Michał Milowicz dodaje: "Mnie kiedyś także okradziono w teatrze. Do dziś nie wiem, kto to zrobił. Jestem przekonany, że tamten złodziej był spoza ekipy teatralnej".

Dr Pomponik kieruje na obserwację...

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Mateusz Damięcki | kradzież | teatr
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy