Reklama
Reklama

Piotr Kraśko i Karolina Ferenstein-Kraśko: trudne chwile w związku pary

Przed laty ryzykował w pracy. Teraz ma niebezpieczne hobby. W tym roku zamierza odbyć rejs wokół Przylądka Horn, a Boże Narodzenie spędzić w Australii.

Przygotowania do tegorocznych Świąt Wielkiejnocy upłynęły im w ciepłej atmosferze. Piotr Kraśko (46), który niedawno wrócił z regat na Morzu Karaibskim, ogromnie stęsknił się za żoną Karoliną Ferenstein-Kraśko (41) i dziećmi: Konstantym (10), Aleksandrem (7) i Laurą (2). Wszyscy cieszyli się wzajemną bliskością.

- Wielkanoc najczęściej spędzamy u nas w stadninie na Mazurach. I nie zamykamy się w domach, ale siadamy do stołu z sąsiadami i przyjaciółmi - przyznał gwiazdor.

Opowieściom o morskich przygodach nie było końca. Dziennikarz naprawdę miał się czym chwalić, bo jego załoga z jachtklubu w Sopocie zajęła trzecie miejsce w jednej z kategorii prestiżowych regat. Na swoim profilu na Instagramie Kraśko prezentował radosne zdjęcia z pełnego przygód rejsu. Jednak, jak udało się dowiedzieć się "Na Żywo", sama wyprawa nie była tak sielankowa i szybko pojawiły się problemy.

Reklama

- Już na samym początku regat jacht, którym płynął Piotr, miał awarię - zdradza "Na Żywo" informator. - Silny wiatr rozerwał żagiel. Na szczęście dzięki sprawności i profesjonalizmowi polskich żeglarzy udało się szybko usunąć usterkę - twierdzi.

Opłynie Przylądek Horn

Nietrudno się domyślić, że morska przygoda Kraśki kosztowała jego żonę mnóstwo stresu. - Codziennie sprawdzała w telefonie, czy są nowe wiadomości od Piotra. Każde dłuższe milczenie z jego strony powodowało, że ogarniał ją niepokój - wyjawia jej znajoma.

Drżała o jego bezpieczeństwo, choć miała świadomość, że jej małżonek jest w towarzystwie wytrawnych żeglarzy. - Wiem, że Karolina się o mnie martwi, ale nie ma powodów - podkreślił gwiazdor. - Zawsze jestem w dobrych rękach. Moim skipperem był Mateusz Kusznierewicz - dodał.

Ledwie ukochana dziennikarza zdążyła odetchnąć z ulgą, że mąż szczęśliwie wrócił z eskapady, ten zburzył jej spokój, przedstawiając pomysł następnego rejsu. - Tym razem Piotr pragnie podjąć próbę opłynięcia Przylądka Horn, czyli najdalej wysuniętego na południe krańca Ameryki Południowej. Dokonanie tego jest marzeniem każdego wilka morskiego - zdradza "Na Żywo" jego znajomy.

Wody w rejonie Hornu należą do najbardziej niebezpiecznych na świecie. - Wiatry i prądy powodują, że w ciągu 10 minut może zerwać się sztorm, a fale osiągną wysokość 30 metrów. To jedno z najtrudniejszych miejsc do żeglowania - podkreśla w rozmowie z "Na Żywo" sławny żeglarz Roman Paszke.

Kraśko doskonale zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ale i tak chce podjąć to wyzwanie. A na tym nie koniec. Jak dowiedziało się "Na Żywo", na ten rok zaplanował też wyprawę do Australii i to w szczególnym czasie.

- 26 grudnia startujemy w Sydney-Hobart w najbardziej wymagających regatach, w jakich można się zmierzyć - poinformował. A to oznacza, że dziennikarz nie spędzi Bożego Narodzenia w Polsce.

- Karolina przyzwyczaiła się, że zawód jej męża powoduje, iż nie zawsze może być z bliskimi wtedy, kiedy tego chce. Ale wydawało jej się, że ten czas minął bezpowrotnie. Decyzja Piotra o wyprawie w tak ważnym okresie, bardzo ją zaskoczyła - mówi rozmówca "Na Żywo". Szczególnie że on sam podkreślał w wywiadach, iż pasuje mu obecny tryb pracy, gdy sprawdza się w roli gospodarza "Dzień Dobry TVN" i "Faktów z zagranicy" w TVN24 BIS.

- Podróżuję mniej niż kiedyś, ale na tym etapie życia, z trójką dzieci, tak ułożona praca, jak mam, sprawdza się idealnie - przekonywał.

Zostawił ją samą w hotelu

Nim na świat przyszły ich pociechy, Kraśko robił wiele ryzykownych rzeczy. Przez lata był korespondentem telewizyjnym relacjonującym najważniejsze wydarzenia polityczne, a także konflikty zbrojne na całym świecie.

- Imponowało mi, że ma ciekawą pracę, podróżuje, jest świadkiem wielkich wydarzeń, czasem niebezpiecznych - przyznała w jednym z wywiadów Karolina. Potrafił niejednokrotnie przedłożyć pracę nad rodzinę, jak wtedy, gdy polecieli razem w Boże Narodzenie 2004 r. do Tajlandii.

- Byliśmy w powietrzu, gdy w wybrzeże tej części Azji uderzyło tsunami. Kiedy wylądowaliśmy, Piotr odwiózł mnie do hotelu, po czym poleciał do pracy na Phuket. Przygotowywał materiały, narażał życie. Zdążył wrócić kilka godzin przed północą w sylwestra - opowiadała jego żona.

Wydawało się, że teraz przyszedł czas, gdy to Karolina zacznie realizować swoje pasje. Za radą męża wzięła udział w show "Agent-Gwiazdy", wkrótce poprowadzi nowy program. Jak przyznała, zasmakowała w adrenalinie. - Ta niesamowita gra wciągnęła mnie bez reszty! Ciągła niepewność, permanentny stan zagrożenia, brak snu, intrygi, ekstremalne sytuacje - napisała na swoim profilu na Instagramie. Czy dzięki temu lepiej zrozumie decyzję męża?

***

Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy