Reklama
Reklama

Paulina Młynarska ostro o wywiadzie Krystyny Jandy i starszym pokoleniu aktorów

"Dla mnie ogromne rozczarowanie. Na ten głos czekało mnóstwo ludzi. Komentujące osoby, bardzo proszę o zachowanie cywilizowanego poziomu" - takimi słowami Paulina Młynarska skomentowała ostatni wywiad Krystyny Jandy, w którym słynna artystka zabrała głos w kwestii zachowań przemocowych w środowisku aktorskim.

Po wyznaniu absolwentki łódzkiej Filmówki Anny Paligi, która oskarżyła wykładowców i wykładowczynie o zachowania przemocowe, kolejni aktorzy i aktorki zabierają głos w sprawie mobbingu w najważniejszych szkołach teatralnych w Polsce. 

Dawid Ogrodnik wysunął oskarżenia wobec wieloletniej profesor krakowskiej AST Beaty Fudalej. W obronie profesor stanęli m.in. Tomasz Raczek czy Krystyna Janda, która opublikowała obszerny wpis Tadeusza Chudeckiego, dyskredytujący ofiary i jednoznacznie opowiadający się po stronie profesor Fudalej. 

Reklama

Janda udzieliła także wywiadu dla portalu Onet, w któym rozwinęła swoje ogólne spojrzenie na to zjawisko. 

Młynarska analizuje część wątków z wywiadu. "Przesłanie? Pani Krystyna Janda niczego takiego nie doświadczyła, a poza tym martwi ją, że: 'obraz całego środowiska zostaje zabrudzony, zakłamany. Te oskarżenia rzutują na całe środowisko, które jest naprawdę wspaniałe. Jest w nim wielu ludzi po prostu nadzwyczajnych - zawodowo, intelektualnie, moralnie, etycznie. Jeśli przeczyta pan teraz komentarze, najczęściej prostackie, to nagle całe środowisko jest potępione w czambuł. Z tym się nie zgadzam'"- cytuje wypowiedź Jandy Młynarska. 

Dziennikarka jest oburzona postawą aktorki. "Nic o osobach, które od kilku dni dzielą się w sieci szokującymi opisami doznanych traum, zresztą na każdym kroku podkreślając, że trafiali także na wspaniałych pedagogów i kochają swój zawód. Ani słowa empatii, jakiegoś elementarnego współczucia wobec opisywanych przez nie doświadczeń. Żadnego zatroskania o to, że coś tu chyba poszło bardzo nie tak, skoro ludzie piszą o załamaniach psychicznych, myślach samobójczych, zniszczeniu poczucia własnej wartości, depresji, atakach paniki i leczeniu psychiatrycznym. Liczą się osobiste doświadczenia Pani Krystyny Jandy oraz dobro 'wspaniałego środowiska'" - pisze Młynarska. 

Dostało się jednak nie tylko Krystynie Jandzie, wcześniej Młynarska postanowiła zwrócić się do całego starszego pokolenia polskich aktorów. 

"Czcigodni przedstawiciele i szanowne reprezentantki starszego pokolenia ludzi teatru i filmu! Wy, którzy rzuciliście się do obrony przemocowych zachowań waszych kumpli i koleżanek wobec młodych osób na uczelniach artystycznych!" - rozpoczyna swój mocny wpis Paulina Młynarska. Jesteście ciekawi, co ma im do powiedzenia? 

Paulina Młynarska ironicznie komentuje postawę starszego pokolenia i stawia się w roli mentorki, która objaśni im, co dzieje się w światowym dyskursie publicznym. "Ponieważ (co zrozumiałe) praca twórcza pochłaniała Was najwyraźniej na tyle, że byliście odcięci od światowych mediów i toczącej się w nich od 2017 roku dyskusji, pomyślałam, że zanim całkowicie się samozaorzecie w oczach młodych ludzi, zrobię taką małą ściągawkę o tym co, od tamtego czasu, zmieniło się w dyskursie publicznym odnośnie stosowania przemocy, molestowania i mobbingu wobec podwładnych" - pisze dziennikarka. 

Uwag wyszło jej aż dziesięć.... 

Pierwsze cztery dotyczą w zasadzie zmian, które zaszły w relacji "największe gwiazdy" i opinia publiczna. 1. Czas świętych krów minął. Wielkie nazwisko nie chroni już przed ponoszeniem konsekwencji za przemoc, mobbing, molestowanie i gwałty. 2. Czas, kiedy ze względu na popularność i umocowanie towarzyskie, Wasze opinie traktowane były jako prawdy objawione, minął. 3. Fakt, że kogoś prywatnie 'znacie i cenicie' nie ma już żadnego znaczenia dla odbioru faktów przez opinię publiczną. 4. Opinia publiczna zobaczyła najpotężniejszego człowieka w branży, Harveya Weinsteina, i wielu, wielu innych, w kajdankach, i już tego nie odzobaczy" - wymienia dziennikarka.

Młynarska przechodzi następnie do samych ofiar przemocy. "5. Czas dyskredytacji i przerzucania winy na ofiary dobiega końca. Są jeszcze dinozaury odporne na wiedzę, które sądzą, że ofiary same się proszą, zmyślają, chcą sławy, kasy, albo mają z tego zabawę, ale to już naprawdę żałosne. 6. Stosując dziś publicznie victim blaming zapisujecie swój legat na przyszłość. 'TO' po Was zostanie jako wstydliwa szrama na pamięci. 7. O Waszych kuriozalnych wpisach, w których atakujecie i dyskredytujecie ofiary Waszych kumpli i koleżanek, będą powstawały prace naukowe, artykuły i książki. Będziecie cytowani z nazwiska. Po złej stronie historii. Chcecie tego?" - pyta retorycznie. 

Następnie znawczyni tematu przechodzi do kwestii motywacji ofiar przemocy, które decydują się opowiedzieć o swoim doświadczeniu. "8. Młode osoby, które dziś odsłaniają się i odważnie opowiadają o przemocy, jakiej doświadczyły od swoich zawodowych i szkolnych 'bogów' robią to, ponieważ w wielu przypadkach, korzystają z pomocy psychologicznej. Dzięki niej mają ogromną siłę, dystans i narzędzia, aby stawać i dzielnie trwać po swojej stronie. 9. Oni/one nie odpuszczą, ponieważ wiedzą, że mają rację i mają oparcie w samych sobie" - pisze dziennikarka. 

Swój wpis zakańcza dobrą radą w sarkastycznym tonie: "10. Wygooglajcie sobie (wpiszcie w wyszukiwarkę) takie coś: #MeToo. To taki ruch ogólnoświatowy zapoczątkowany przez aktorki. Warto. I jeszcze punkt 11. w bonusie: Wygooglajcie sobie dobrą poradnię psychologiczną. Wy też możecie otrzymać pomoc" - dodaje. 

Co sądzicie o radach Pauliny Młynarskiej i o jej opinii na temat wywiadu, którego udzieliła Krystyna Janda?

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy