Reklama
Reklama

Partnerka i ciotka Dariusza K. przerywają milczenie

Bliscy Dariusza K. (38 l.) nie mogą pogodzić się z tym, co spotkało znanego muzyka...

Bliscy Dariusza K. (38 l.) nie mogą pogodzić się z tym, co spotkało znanego muzyka...

Dariusz K. po tym, jak w połowie lipca będąc pod wpływem kokainy śmiertelnie potrącił 63-letnią kobietę na przejściu dla pieszych, przebywa w areszcie, gdzie czeka na proces (będzie on miał charakter pokazowy). Grozi mu do 12 lat więzienia.

Jak mówi "Fleszowi" Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, "muzyk przyjął linię obrony, iż nic nie pamięta z całego zdarzenia".

Izabela Adamczyk, partnerka K., cały czas jest w szoku. Kobieta zasłabła po tym, jak sąd zdecydował, iż celebryta trafi na trzy miesiące do aresztu. By poradzić sobie z emocjami, korzysta z pomocy psychologa.

Reklama

"Ja i nasze córki przeżywamy to, co się stało i jak Darek opisywany jest teraz w mediach. On jest w bardzo złym stanie psychicznym. Nie mogę wyjechać z Warszawy. Chcę być blisko Darka" - mówi Adamczyk magazynowi "Show".

Chce także, by ukochany dostał możliwość przeproszenia rodziny zmarłej 63-latki i zadośćuczynienia jej.

Para planowała za niecały miesiąc ślub. W lipcu z dwuletnią córeczką Leą, Allankiem (synem Darka z małżeństwa z Edytą Górniak) i dziewięcioletnią Laurą, córką Izy z poprzedniego związku, chcieli wyjechać na Mazury.

Potem zamierzali skupić się na przygotowaniach do ślubu. K. liczył, że otworzy klub muzyczny w Warszawie, o którym zawsze marzył. "To ma być miejsce bez zadęcia. Kameralne, z małą sceną, ale dobrą muzyką" - cieszył się w rozmowach.

Ostatnią osobą, która widziała go przed wypadkiem, była ciotka Krystyna.

"Był u mnie tego dnia około godziny 16.30. Obiecał, że pomoże mi w zakupach. Niedawno miałam operację i Darek starał się pomóc. Tego dnia był taki, jak zwykle. Czysty, pachnący. Nie zauważyłam, aby był zdenerwowany czy niewyspany" - mówi "Show".

Po wyjściu od niej muzyk pojechał w kierunku Ursynowa, gdzie doszło do wypadku.

"Jedyną rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był fakt, że tuż przed wyjściem odwrócił się do mnie i powiedział: 'Ciociu, jak to dobrze, że ciebie mam'. Teraz zastanawiam się, czy nie chciał mi przypadkiem czegoś powiedzieć..." - dodaje kobieta.


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Edyta Górniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy