Reklama
Reklama

Pamiętacie "Koło Fortuny"? Wojciech Pijanowski szykuje nowy program!

Na teleturniejach i programach telewizyjnych zna się jak mało kto. Wojciech Pijanowski (64), gospodarz pierwszego w polskiej telewizji teleturnieju "Koło Fortuny", opracowuje właśnie grę na telefony komórkowe i myśli o powrocie na szklany ekran.

To prawda z tą grą na telefony komórkowe?

Wojciech Pijanowski: - Prawda, jednak to nie jest wszystko. Razem z Krzysztofem Szewczykiem i Włodkiem Zientarskim przygotowujemy program telewizyjny. Jestem także menedżerem zespołu rockowego, a oprócz tego piszę książkę, która ma być zbiorem anegdot z mojego życia. Jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to zarówno książka, jak i program, dojdą do skutku już w przyszłym roku.

Piszą jeszcze do pana fani "Koła Fortuny"?

Reklama

- Kiedy prowadziłem ten program, fani pisali tylko do Magdy Masny. Czasami ktoś jeszcze zaczepi mnie na ulicy. Kiedyś w urzędzie skarbowym podszedł do mnie pan i zapytał: "To pan żyje? Słyszałem, że pana na polowaniu zastrzelili!". Może więc długo będę żył, bo podobno taki jest przesąd (śmiech).

Jakie plany na wakacje?

 - Nie chodzę do pracy na 8 i nie wracam o 16, więc cały czas jestem na wakacjach. Poza tym jestem w takim wieku, że nie chce mi się nigdzie wyjeżdżać. Męczą mnie loty samolotami, a w Polsce już wszystko widziałem.

- Jeszcze tylko Bieszczady muszę zaliczyć. To długa podróż. Dojadę tam moim szesnastoletnim fordem. Nigdy nie byłem fanem motoryzacji. Samochód traktuję jako narzędzie użytkowe, podobnie jak telefon czy telewizor.

Czyli elektroniczny gadżet nie jest dla pana fajnym prezentem?

- Najlepszym prezentem są dla mnie czarne skarpetki tej samej marki. Zawsze można dowolnie je skompletować, nawet gdy z prania wyjmiemy nieparzystą liczbę (śmiech)...

Zakupy nie sprawiają panu przyjemności?

 - Nie lubię po nie chodzić, ale bardzo dobrze się na nich znam. Sam wybieram dla siebie ubrania i nie potrzebuję do tego niczyjej pomocy.

Podobno chciał pan zostać aktorem?

- Po maturze poszedłem na egzamin do szkoły teatralnej, ale powiedzieli mi, że do niczego się nie nadaję. W telewizji powiedzieli mi to samo...

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Pijanowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy