Reklama
Reklama

Oto żona Wojciecha Manna

Wojciech Mann (64 l.) ma dystans do siebie, za co cenią go przede wszystkim kobiety. Szczególnie ta jedna - żona Ewa (41 l.)...

Znane są liczne związki dziennikarza z radiem, "Szansą na sukces" czy Krzysztofem Materną. Natomiast znacznie mniej związek z... małżonką. Powód? Według Wojciecha Manna małżeństwo nie ma być medialne, a... normalne.

"Ciekawe w nim jest to, że odbiega od wzorca klasycznego amanta, a przyciąga kobiety jak magnes. I ja jestem tego niezbitym i, mam nadzieję, ostatnim dowodem" - śmieje się Ewa Bańska-Mann, żona dziennikarza.

On sam o sobie mówi tak: "Krążyły plotki, że aby ją zdobyć, poddałem się wielokrotnym operacjom plastycznym. Na szczęście mój wygląd nadal mówi sam za siebie, więc myślę, że nawet nie muszę tych plotek dementować" - śmieje się.

Reklama

"Praktycznie całe życie musiałem sobie radzić z tą smutną prawdą, że niewielu jest grubszych ode mnie. I jakby tego było mało, to jeszcze jestem okularnikiem. Wielokrotnie wyśmiewano się z mojej tuszy, z tego, że sapię lub siorbię podczas prowadzenia audycji. Starałem się więc imponować czymś innym".

Co ciekawe, żonie Wojciech Mann zaimponował właśnie "niebanalną strukturą ciała".

"Nawet gdybym chciała, nie miałabym powodu, by się z niego wyśmiewać. Co nie znaczy, że jestem wobec męża bezkrytyczna. Zawsze mu powiem, że się fatalnie ubrał, gdy idzie do telewizji" - mówi Bańska-Mann.

"Tak, Ewa potrafi być naprawdę nieprzyjemna" - dodaje dziennikarz.

Uważa ją za najskuteczniejszą ze wszystkich diet, podkreślając, iż nikt tak jak ona nie przypilnuje, by się nie obżerał.

Oboje są dumni z syna Marcina (22 l.) - wychowali go na "kulturalnego człowieka, który słyszy i rozumie, ładnie mówi i słucha dobrej muzyki".

Dziennikarz deklaruje, że nie stara się na siłę odmładzać. Uważa, że różnice pokoleniowe są bardzo potrzebne, a ojciec nie powinien być dla syna kumplem, a autorytetem.

25 stycznia Wojciech Mann będzie obchodził 65. urodziny. "Już nas ostrzegł, żebyśmy mu nie stawiali świeczek na torcie, ponieważ to tylko pogłębia świadomość, jak wiele ma lat. Zresztą nie byłoby na czym tych świeczek ustawić, bo mąż nie je już słodyczy" - śmieje się pani Ewa.

Mann dodaje: "Pamiętam, że pięćdziesiąte urodziny przeszedłem bezboleśnie, ale teraz paraliżuje mnie świadomość, że naprawdę wkroczyłem w wiek emerytalny. Postaram się tak zaprogramować sobie głowę, żeby było więcej radości niż smutku przy okazji tych urodzin".

PG

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Mann | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy