Reklama
Reklama

Niekończący się pech Britney

Wygląda na to, że Britney Spears (25 l.) wpadła w nowe tarapaty. Na podstawie jej niekończących się wpadek i niepowodzeń można spokojnie nakręcić jakiś tasiemiec i reklamować go jako bardzo, ale to bardzo czarną komedię - nawet "Moda na sukces" by się schowała, a pomysłów na kolejne odcinki by na pewno nie zabrakło.

W kolejnej odsłonie wracamy do incydentu z 6. sierpnia, gdy piosenkarka, manewrując na parkingu, uderzyła swoim mercedesem w inny samochód. Britney wysiadła, by ocenić szkody, a gdy stwierdziła, że nic się wielkiego nie stało, spokojnie odjechała.

Właścicielka uderzonego samochodu miała jednak na ten temat inne zdanie i nie spodobał jej się brak zainteresowania Britney całą sytuacją. Ofiara (określenie z lekka może naciągane, ale cóż...), Kim Robard-Rifkin, początkowo powiedziała prasie, iż ma nadzieję, że Britney zrobi to, co powinna i weźmie odpowiedzialność za swój czyn.

Reklama

Trzy dni później wkurzona właścicielka uszkodzonego pojazdu złożyła sprawę do sądu. Teraz Britney zostały postawione dwa zarzuty: ucieczki z miejsca wypadku oraz prowadzenia pojazdu bez ważnego kalifornijskiego prawa jazdy.

Maksymalna kara za te przewinienia to 1000 dolarów grzywny i do sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Dobra wiadomość dla Britney jest taka, że nie będzie ona musiała pojawić się w sądzie osobiście i prawdopodobnie wyśle jednego ze swoich dobrze opłacanych prawników. Odczytanie aktu oskarżenia odbędzie się 10 października w sądzie w Van Nuys.

MWMedia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy