Reklama
Reklama

Nazwał Dodę "blacharą", teraz grozi mu bankructwo

Mieszko Sibilski, raper z Grupy Operacyjnej, dwa lata temu w utworze "Podobne przypadki" nazwał Dodę "blacharą", "żywym banerem", "blond billboardem", a jej śmiech porównał do rżenia ogiera. Dzisiaj może go to zrujnować finansowo.

Dorota Rabczewska przed sądem w Zielonej Górze domagała się przeprosin i 20 tys. zł. Jesienią ub. roku przegrała, ale teraz Sąd Apelacyjny w Poznaniu uznał, że naruszona została jej godność i nakazał publicznie przeprosić.

Wyrok może rapera zniszczyć finansowo, gdyż jego wykonanie w wersji nakazanej przez sąd (wyskakujące przez 7 dni "okienko" z przeprosinami na stronie głównej portalu Onet.pl), może kosztować... 2 mln zł - pisze "Gazeta Wyborcza".

Raper składa kasację. Mimo że jego zarobki są duże, uważa, że nie stać go na opłacenie przeprosin. Dziennik dotarł do jego oświadczenia majątkowego, z którego wynika, że Sibilski zarobił w 2008 roku prawie 70 tys. zł z praw autorskich oraz 18 tys. z diety radnego PO powiatu zielonogórskiego. Miał również 1,4 tys. zł oszczędności.

Reklama

- Jeżeli Sąd Najwyższy uzna, że mam przeprosić Dodę, to będzie czarny dzień dla wszystkich ludzi, którzy tworzą - komentuje Mieszko na łamach "GW".

Zobacz również: Mieszko musi przeprosić Dodę

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Doda | Mieszko Sibilski, Grupa Operacyjna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy