Reklama
Reklama

Natasza Urbańska utknęła w Warsie. Nie zdążyła!

Natasza Urbańska 2017 rok powita w pracy. Twierdzi, że nie martwi jej ta perspektywa. Za najlepszy prywatny sylwester w swoim życiu uznaje ten spędzony w wagonie restauracyjnym pociągu jadącego do Berlina.

Tancerka, jak większość rodzimych artystów, ostatnią noc w roku spędzi w pracy. Nie ma jednak nic przeciwko temu - stresująco wpływa na nią bowiem presja szampańskiej zabawy i przekonanie, że od udanego sylwestra zależy powodzenie w nadchodzącym nowym roku. 

- Teraz, kiedy jest córeczka, to chciałabym też z nią trochę potańczyć i się pobawić. Ale chyba wolę w pracy spędzać sylwestra - mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

W tym roku wokalistkę również czeka pracujący sylwester. 2016 rok żegnać będzie wraz z aktorami Teatru Studio Buffo w DoubleTree by Hilton w Warszawie. To już druga sylwestrowa impreza w tym miejscu, w której bierze udział. Rok temu zagrzewała hotelowych gości do zabawy największymi przebojami muzyki włoskiej, latynoamerykańskiej i bałkańskiej. Towarzyszyła jej 12-osobowa orkiestra pod dyrekcją Janusza Stokłosy.

Reklama

- Szykujemy Havana Night. Zaraz po dzisiejszej imprezie do domu, uczenie się nowych tekstów, nowe piosenki, więc do nowego roku jeszcze dużo pracy - mówi Urbańska.

Zdarzały się jednak sylwestrowe noce wolne od zobowiązań zawodowych. Natasza pamięta zwłaszcza jedną, sprzed kilku lat, gdy wraz z Januszem Józefowiczem podjęła spontaniczną decyzję o wyjeździe do Berlina. Podróżowali pociągiem, na który bilety kupili niemal w ostatniej chwili.

- To był mój najfajniejszy sylwester. Uciekliśmy z Januszem i spędziliśmy sylwestra w wagonie restauracyjnym Wars, bo nie dojechaliśmy, nie zdążyliśmy, ale takie rzeczy się potem wspomina. To był cudowny sylwester - śmieje się Natasza.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Natasza Urbańska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy