Reklama
Reklama

Narzeczony Kwaśniewskiej jest "księciem kefirów"!

Kuba Badach swojego przyszłego teścia po raz pierwszy spotkał, gdy miał... dziesięć lat. Tylko SHOW dotarł do nieznanych faktów z życia przyszłego męża Oli Kwaśniewskiej.

Utalentowany muzyk, lider zespołu Poluzjanci, wrażliwiec o artystycznej duszy. Tak pisze się o Kubie Badachu (35). Złośliwcy zaś dodają: "Książę kefirów". Albo przytaczają przezwisko, które podobno funkcjonuje wśród znajomych muzyka - "Twaróg".

Ale kim naprawdę jest chłopak, któremu Ola Kwaśniewska (31) odda za miesiąc swoją rękę? Kuba nie udziela wywiadów. Raz jeden przyszedł do programu Wojewódzkiego i przyznał się oficjalnie, że łączy go z prezydentówną coś wyjątkowego. Tyle! Jednak SHOW dowiedział się o nim znacznie więcej...

Reklama

Rodzinę Badachów w Krasnymstawie znają dosłownie wszyscy. Nikt nie ukrywa, że ślub syna zamożnego przedsiębiorcy z prezydentówną jest tam tematem numer jeden. "Chce pan pewnie o ślubie z Kwaśniewską rozmawiać" - śmieje się Leonard Marczuk, producent muzyczny i animator wydarzeń kulturalnych na Zamojszczyźnie.

Pan Leonard to człowiek, który jako jeden z pierwszych poznał się na muzycznym talencie Kuby. Historia jest niezwykła. "W 1987 roku przyjechał do Polski wiceprezes fundacji Peace Child, który chciał stworzyć zespół muzyczny złożony z utalentowanych dzieci z różnych krajów, m.in. z Nowej Zelandii, Izraela, Palestyny, Irlandii, Polski, ZSRR" - opowiada SHOW Marczuk.

Przesłuchania prowadził m.in. znany dyrygent Wiesław Pieregorólka. W castingu wzięło udział mnóstwo dzieci. Wśród nich dziesięcioletni wówczas Kuba Badach. "Przywieźli takiego fajnego, małego chłopczyka w okularkach. Przyjechał z nim ojciec, a Wiesiek Pieregorólka od razu mówi do mnie: »To jest geniusz«" - wspomina Marczuk. Co ciekawe, przedsięwzięcie zostało objęte patronatem ministra do spraw młodzieży. Był nim wówczas... Aleksander Kwaśniewski.

Przyszły prezydent pojawił się nawet na jednym z koncertów Peace Child. Zachowały się zdjęcia, kiedy wychodzi na scenę i składa gratulacje dyrygentowi, Wiesławowi Pierogorólce. Wśród oklaskiwanych dzieci był jego przyszły zięć! Kuba szybko zaczął robić karierę.

Już w 1988 roku wydał swoją pierwszą płytę z kolędami. Miał wtedy zaledwie 12 lat. Swoją przygodę z muzyką traktował poważnie. Uczył się w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Zamościu w klasie fortepianu. W tej szkole musiał czuć się komfortowo, niemal jak u siebie w domu, bo jego ciocia Wiesława i stryj Ryszard Badach byli tam nauczycielami.

Ale wszyscy, z którymi rozmawiał SHOW w Krasnymstawie, podkreślają: Kuba z powodu rodziny nie mógł liczyć na przywileje. "To był bardzo grzeczny i miły chłopiec", wspomina w rozmowie z SHOW Wiesław Swacha, nauczyciel z zamojskiej szkoły muzycznej. "Ale o dziwo, końcowy egzamin z fortepianu zdał tylko na czwórkę", dodaje. Swacha przypomina też sobie jeden z pierwszych występów w życiu Kuby. To było, zanim chłopiec trafił do szkoły muzycznej. "Pamiętam dobrze, kiedy Kuba, może pięcioletni, zaśpiewał i zagrał w zamojskim amfiteatrze. Wykonał wtedy piosenkę 'Blackbird' zespołu The Beatles. To naprawdę robiło wtedy wrażenie!", mówi.

Przyszły mąż Oli to nie jedyny artysta w rodzinie. Stryj Kuby, Ryszard Badach, jest nie tylko nauczycielem, ale też kompozytorem i wielkim miłośnikiem ziemi zamojskiej, autorem śpiewnika "Piosenki o Zamościu i Zamojszczyźnie". On i jego żona Wiesława cieszą się dużą popularnością i szacunkiem regionie. Wspólnie koncertują. Mieszkają w Sitarzu, miejscowości położonej między Zamościem a Krasnymstawem.

O samym ślubie Kuby i Oli pan Ryszard nie chce rozmawiać, bo, jak mówi, kiedyś coś powiedział prasie i "Kuba dzwonił do mnie z pretensjami". Za to chętnie chwali bratanka. "Mogę powiedzieć tylko tyle, że jest bardzo zdolnym wokalistą. Mam nadzieję, że kiedyś jego muzyka stanie się nieśmiertelna", dodaje.

Z Kubą spotykają się głównie podczas Bożego Narodzenia. Wtedy młody muzyk siada do fortepianu i z całą rodziną śpiewa kolędy. Kontakt z muzyką miał również Tadeusz Badach, ojciec Kuby. Jak mówią członkowie rodziny, zapowiadał się na świetnego gitarzystę. Nie zdecydował się jednak na artystyczne studia i skończył mechanizację rolnictwa na Akademii Rolniczej.

Potem został prezesem Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Krasnymstawie. Dwukrotnie też zasiadał w parlamencie z ramienia SLD. Jednak żaden z synów Tadeusza nie chce iść w jego ślady. Kuba poświęcił się całkowicie muzyce: po skończeniu szkoły w Zamościu przeniósł się do Katowic, gdzie studiował na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego.

Młodszy brat Kuby, Maciej, również wyjechał z rodzimego Krasnegostawu i podobno mieszka w Warszawie. W rodzinnym mieście Kuby wielu pamięta też jego pierwszą miłość - Elwirę Przybyłowską. Wydawało się, że są dla siebie stworzeni.

On - zdolny muzyk i ona - utalentowana, ambitna skrzypaczka (bardziej doceniana w Wielkiej Brytanii, gdzie dała nawet koncerdla królowej Elżbiety II). Łączyła ich miłość do muzyki. A jednak nie wyszło.

Miłosny zawód sprawił, że Kuba na jakiś czas rzucił się w wir pracy. Nowe uczucie przyszło nieoczekiwanie. W 2010 roku na koncercie Anny Karwan w jazzowym klubie Tygmont poznał Olę Kwaśniewską. Zostali sobie przedstawieni przez wspólnych znajomych. Od razu zaiskrzyło. Ola okazała się wielką miłośniczką jazzu. Kuba spodobał się jej, bo był zupełnie inny od "salonowego" warszawskiego towarzystwa.

Ona z kolei zaimponowała mu inteligencją i dość zawadiacką naturą. Wkrótce Ola zaczęła bywać niemal na każdym koncercie Kuby. Została jego najwierniejszą fanką. Długo nie przyznawali publicznie, że są razem. O zaręczynach też wspomnieli jedynie rodzinie i najbliższym znajomym. Za miesiąc zostaną małżeństwem i wprowadzą się do nowego mieszkania - pięknego apartamentu w Warszawie. Młodej parze życzymy dużo szczęścia!

17/2012

Show
Dowiedz się więcej na temat: Aleksandra Kwaśniewska | Kuba Badach | związek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy