Reklama
Reklama

Monika Dzienisiewicz: Zostawiła dla Daniela Olbrychskiego męża. Szybko tego pożałowała

W latach 60. stała się bohaterką towarzyskiego skandalu. A wszystko za sprawą Daniela Olbrychskiego, który tak rozkochał w sobie Monikę Dzienisiewicz (†77 l.), że aktorka zostawiła dla niego męża Wowo Bielickiego. Potem bardzo tego żałowała...

Ich znajomość zaczęła się na imieninach mamy Beaty Tyszkiewicz. To tam młody, obiecujący aktor zauroczył się starszą od siebie o sześć lat koleżanką po fachu. W trakcie przyjęcia jamnik gospodyni ugryzł go boleśnie w rękę. Wszyscy mu współczuli oprócz Moniki.

- Trzeba było z psem się nie drażnić, to by pana nie ugryzł - stwierdziła oschle. I tak też traktowała awanse aktora, który starał się zawrócić w głowie atrakcyjnej mężatce. Miał utrudnione zadanie, bo artystka uważała go za megalomana i zarozumialca. Nie bez znaczenia było też to, że związek Moniki uchodził za udany. Dzienisiewicz ceniła ukochanego za wytworne maniery, barwne anegdoty i dobre serce.

Reklama

- Potrafił zdjąć i pożyczyć swój płaszcz - wspominał Bielickiego pisarz i reżyser Jerzy Afanasjew. - Wowo był cudownym mężczyzną i oddanym kochającym mężem. Każdej kobiecie życzyłabym takiego właśnie partnera - mówiła o mężu Monika.

To się źle skończy

Po roku uczuciowej szarpaniny aktorka uległa jednak zabiegom Daniela. - Był tak intensywny w przekonywaniu mnie do siebie, że w końcu odeszłam od męża - wyznała Dzienisiewicz.

Dla Wowo rozstanie było osobistą tragedią. Mężczyzna początkowo sądził, że to jedynie chwilowa fascynacja i nic nieznaczący romans, których przecież w środowisku nie brakowało. Do końca walczył o jej uczucie, prosił, by ukochana nie odchodziła, tłumaczył, że związanie się z młodszym od siebie mężczyzną nie przyniesie nic dobrego. Niestety, na nic się to zdało. Daniel namówił Monikę, by się rozwiodła, i sprawił, że w marcu 1967 r. wzięli ślub w warszawskim Urzędzie Stanu Cywilnego przy Nowym Świecie.

Mimo cierpienia Bielicki zachował klasę. Nie afiszował się z niechęcią do rywala. Plotek to jednak nie przerwało. Nie brakowało takich, którzy twierdzili, że Olbrychski nie będzie wierny Dzienisiewicz. Ona sama też wkrótce przejrzała na oczy. Dotarło do niej, że popełniła błąd.

- Byłam w Danielu zakochana, ale jak tylko zaczęliśmy być razem, wiedziałam, że to się źle skończy. Bo nie umiałam go kochać. A on umiał kochać najbardziej na świecie, ale tylko siebie - mówiła aktorka. I dodała: "Od dnia ślubu zaczął mnie denerwować. Jego zachowanie i osobowość mnie męczyły. Nie byliśmy lojalni w stosunku do siebie i dlatego musieliśmy się rozstać". A kiedy na świecie pojawił się ich syn Rafał, z miłości nic, prócz wiecznych awantur, nie pozostało.

Na domiar złego Olbrychski zakochał się w Maryli Rodowicz. Monika postawiła warunek - rozwiodą się tylko wtedy, gdy on zgodzi się na orzeczenie o winie. Aktor odmówił. Oficjalne rozstanie nastąpiło w 1977 r., kiedy Dzienisiewicz dowiedziała się, że piosenkarka zafascynowana jest synem premiera Andrzejem Jaroszewiczem.

***


Zobacz więcej materiałów:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy