Reklama
Reklama

Miko pracowała na ulicy

Nasza "hollywoodzka gwiazda" Iza Miko (27 l.) kolejny raz opowiada w prasie brukowej o swoich traumatycznych przejściach po przyjeździe do Stanów i ciernistej drodze, którą musiała podążać, by dojść... hm, dokąd?

Miko, która niedawno rozstała się z Maćkiem Zakościelnym, przedstawia w "Fakcie" swoje trudne początki w Hollywood, gdzie przyjechała jako 15-letnia dziewczyna z ambicjami podboju filmowej fabryki snów.

"Moje początki w Stanach nie były łatwe. Pamiętam nieustanną walkę o przetrwanie w szkole baletowej, o pieniądze na życie i baletki oraz doskwierającą stale tęsknotę za Polską i rodzicami. Ale nigdy nie pomyślałam: Iza, spakuj walizki i wracaj do kraju" - wspomina.

Reklama

Dzięki rolom w podrzędnych amerykańskich produkcjach Iza zdołała trochę się odkuć. Jednak do tej pory na obczyźnie przeżywa mrożące krew w żyłach przygody:

"W ubiegłym roku w domu musiałam stoczyć walkę z oposami, czyli gryzoniami podobnymi do szczurów. Przeżyłam też plagę koników polnych, a nawet... zawalenie się sufitu w jednym z pokoi. Ale na szczęście nie muszę już sprzedawać na ulicach bateryjek" - wyznaje z ulgą.

Zastanawia nas, po co ktoś taki jak Iza ponownie opowiada o poświęceniu i trudach, jakie musiała pokonać na drodze do sukcesu. Bo o żadnym sukcesie nie ma mowy. O początkach sukcesu może mówić Alicja Bachleda-Curuś, a nie aktoreczka, której udało się wystąpić w kilku idiotycznych produkcjach dla młodzieży.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy