Reklama
Reklama

Michał Juszczakiewicz - prowadził "Od przedszkola do Opola". Tak wygląda dzisiaj!

​Gdy w 1984 r. Michał Juszczakiewicz (55 l.) odbierał Nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego dla najlepszego aktora młodego pokolenia, miał już na koncie role w kilkunastu filmach, ale wierzył, że wielka kariera dopiero przed nim. Największą sławę zdobył jednak jako gospodarz telewizyjnego programu dla dzieci.

Jego "Od przedszkola do Opola" miało niekiedy nawet więcej widzów niż "Teleexpress". Wszystko zaczęło się w rodzinnym Gdańsku. Jolanta Mąkosa, która wymyśliła formułę programu, przyszła z tym pomysłem do producenta Macieja Grzywaczewskiego. A on zaproponował reżyserię Juszczakiewiczowi.

- Ustaliliśmy, że prowadzącym powinien być aktor. Zaczęło się szukanie i wtedy się okazało, że najbardziej zorientowaną osobą w temacie jestem ja. Chciałem reżyserować, więc zgodziłem się na prowadzenie, pod warunkiem objęcia reżyserii - mówi "Na Żywo" Michał Juszczakiewicz.

Reklama

W jednym odcinku występowało 5-6 dzieci. Musiały nie tylko dobrze śpiewać, ale mieć też osobowość.

Selekcja nie była prosta - uczestników gospodarz wyłaniał spośród 250 kandydatów. Codziennie jeździł do kilku miast, spotykał się, wysłuchiwał, rozmawiał, nagrywał.

- Były dzieci wzruszające albo tak zabawne, że śmialiśmy się do łez. Nieraz musieliśmy przerywać nagranie, bo operator ze śmiechu nie mógł utrzymać kamery - wspomina.

Pamięta reakcję przedszkolaka, który, poproszony o zaśpiewanie po raz czwarty, westchnął: - To jakiś senny koszmar...

Do historii przeszła 6-latka, która spytana o imię kotka, z powagą stwierdziła: Tata mówi na niego j...ny sierściuch! Michał zaprzecza, by poszło to na wizji. Mogło zdarzyć się tylko na próbach, bo program nie był emitowany na żywo.

"Od przedszkola do Opola" było planowane na 2-3 lata, a zeszło z anteny po trzynastu, w 2007 r., choć cały czas miało wysoką oglądalność.

Michał zajął się kręceniem filmów dokumentalnych (za "Tajemnicę grobu Kopernika" dostał nagrodę na festiwalu w Chinach), ma agencję artystyczną, która od 11 lat realizuje w Gdańsku festiwal "Szanty pod Żurawiem".

Wrócił też do pasji ze szkolnych lat - pisze pracę doktorską z astronomii. Wyjawił, że ma dorosłą córkę, która jeszcze nie obdarzyła go wnukami, nad czym boleje, bo uwielbia dzieci.

Więcej o prywatnym życiu nie chce mówić.

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy