Reklama
Reklama

Meghan i Harry nie mają za co żyć? Oto ich liczne biznesy

W wywiadzie dla Oprah Winfrey Harry stwierdził, że gdyby nie spadek po zmarłej mamie, nie miałby z Meghan za co żyć. Postanowiliśmy przyjrzeć się finansom popularnej pary...

Od kilku dni cały świat żyje wywiadem, który dla amerykańskiej stacji CBS przeprowadziła legendarna Oprah Winfrey. Podczas ich rozmowy padło wiele sensacyjnych słów, a media prześcigają się w analizowaniu każdego z nich. Nikt nie ma natomiast wątpliwości, że tym występem para na dobre oddzieliła grubą kreską swoją królewską przeszłość i, jak sama zapewniała, przed nimi ekscytujący czas wolności i życia na własną rękę.

Bajkowa rezydencja w Santa Barbara w Kalifornii i kosztowna prywatna ochrona nie opłacą się jednak same, dlatego postanowiliśmy przyjrzeć się finansom rodziców małego Archiego. Jedno jest pewne - być może porzucili luksusowe życie na koszt brytyjskich podatników, ale przy odrobinie biznesowego zmysłu wkrótce dołączą do grona najbogatszych hollywoodzkich gwiazd. Jak zatem wygląda biznesplan Meghan i Harry’ego na najbliższe lata?

Reklama

Spadek po księżnej Dianie

Jednym z bardziej komentowanych punktów wywiadu eksksiążęcej pary było wyznanie Harry’ego, iż na początku 2020, tuż po tym, jak zdecydowali się zrezygnować ze służby Elżbiecie II, rodzina Windsorów odcięła ich finansowo.

Książę przyznał poruszony, że na ratunek przybył spadek, który pozostawiła swoim synom księżna Diana po tragicznej śmierci w 1997.

Według "The Telegraph" Harry’emu przypadło w udziale blisko 9 milionów dolarów. Pieniądze zostały w kolejnych latach mądrze zainwestowane, więc w dniu swoich 30. urodzin książę otrzymał około 13 milionów.

Ile z tych pieniędzy Harry i Meghan mieli faktycznie do dyspozycji, gdy Pałac Królewski wstrzymał ich finansowanie? Choć w trakcie rozmowy cała sytuacja była przedstawiona dość dramatycznie i ktoś mógłby pomyśleć, że zostało im na przysłowiowe waciki, to "Forbes" szacuje, że para w tej dość awaryjnej dla siebie sytuacji musiała poradzić sobie z... 10 milionami dolarów na koncie.

Królewskie kontrakty z Netfliksem i Spotify

Podczas rozmowy z Oprah po raz pierwszy też publicznie skomentowano biznesowe posunięcia pary, które do tamtego momentu były szeroko omawiane przez wszystkich, ale nie samych zainteresowanych.

Meghan i Harry przyznali, że "Netfliksy i Spotify", jak nonszalancko to określili, były konsekwencją odcięcia się od rodziny królewskiej i pierwszym krokiem do finansowej samodzielności. Pierwszym, ale za to jakim!

We wrześniu 2020 ogłoszono, że para podpisała wieloletni kontrakt z Netfliksem i wyprodukuje dla streamingowego giganta filmy, seriale, dokumenty, programy fabularne i produkcje skierowane do dzieci. Nie poznaliśmy jeszcze szczegółów tego ambitnego planu, ale mówi się, że świeżo upieczeni producenci celują w tematykę bliską ich dotychczasowej działalności m.in. w ochronę klimatu.

Nie oznacza to jednak, że znana z serialu "Suits" Meghan planuje powrót do aktorstwa - o tym podobno nie ma mowy. Małżeństwo nie wyklucza natomiast gościnnych występów przed kamerą w realizowanych przez siebie produkcjach dokumentalnych.

"Skupimy się na tworzeniu treści, które będą nie tylko informacyjne, ale i dadzą nadzieję. Jako młodzi rodzice, chcemy postawić też na inspirujący, familijny kontent" - wyznali w oficjalnym oświadczeniu. Spekuluje się, że za to dawanie nadziei i inspirowanie Meghan i Harry mają zainkasować, bagatela, 100 milionów dolarów. Aż chce się wierzyć w lepsze jutro!

Niespełna trzy miesiące później para, za pośrednictwem swojej firmy producenckiej Archewell Audio, podpisała kolejny lukratywny kontrakt, tym razem ze Spotify. W ramach współpracy Meghan i Harry zobowiązali się do wyprodukowania i poprowadzenia serii podcastów, podczas których mają promować "inne spojrzenie na świat" i rozmawiać ze "wspaniałymi ludźmi".

Debiutancki, trwający 33 minuty podcast, promowany jako świąteczny odcinek specjalny, ukazał się pod koniec grudnia i trzeba przyznać, że na start małżeństwo wyciągnęło najmocniejsze działa w postaci swoich sławnych znajomych.

Podczas audycji mogliśmy bowiem usłyszeć m.in. Sir Eltona Johna, Jamesa Cordena czy Tylera Perry’ego. Ciężko powiedzieć, czy debiut okazał się sukcesem i jak wielu internautów zdecydowało się posłuchać inspirującej pary, ale oby byli liczeni w milionach. Inaczej może się okazać, że Spotify, wyceniając współpracę z Meghan i Harrym na 40 milionów dolarów, mocno przeinwestowało.

Na swoją wielką premierę czeka też "solowy" projekt Harry’ego, który został zaanonsowany jeszcze w 2019. Chodzi o serię dokumentów dla platformy Apple TV+ poświęconą zdrowiu psychicznemu i dbaniu o dobre samopoczucie, nad którą książę pracował z nikim innym jak z... Oprah Winfrey.

Projekt miał początkowo ujrzeć światło dzienne w 2020, ale z uwagi na pandemię część zdjęć musiała zostać przełożona. Możliwe, że będziemy mieli okazję go zobaczyć już wiosną tego roku, choć informacja ta wciąż nie została oficjalnie potwierdzona. Podobnie jak gaża Harry’ego, ale gdy w grę wchodzi tak wielka korporacja i wsparcie Oprah, nie będą to raczej symboliczne pieniądze.

Biznesy bez korony

Początkowo, tuż po oficjalnym odejściu z Rodziny Królewskiej, plan biznesowy przedsiębiorczej pary książęcej był zgoła odmienny. W centrum miała być ich fundacja Sussex Royal Foundation, która oprócz projektów czysto charytatywnych i szeroko pojętej filantropii, miała się też zająć produkcją m.in. koszulek, spodni, czapek, butów, biżuterii, a nawet... długopisów.

Plany szybko jednak spełzły na niczym, bo do akcji wkroczył Pałac Buckingham. Jego przedstawiciele przytomnie zauważyli, że Meghan i Harry rezygnując z pełnienia funkcji członków rodziny królewskiej, nie powinni używać już słowa "royal" w oficjalnej komunikacji i tym bardziej w swoich samodzielnych biznesach.

Rzecznik prasowy pary szybko skontrował to oświadczeniem, w którym zauważa w imieniu swoich mocodawców, że "monarchia nie ma jurysdykcji do użycia słowa Royal za Oceanem". Ostatecznie jednak Elżbieta II postawiła na swoim i Sussex Royal Foundation przeszło do historii, a w jej miejsce Meghan i Harry powołali fundację Archewell.

Nie jest jednak jasne, na ile część oryginalnych planów, szczególnie tych dotyczących pamiątek, zostanie zrealizowana po zmianie nazwy. W końcu to przymiotnik "królewski" miał być magnesem na sprzedaż...

Nie przeszkadza to jednak małżeństwu w innych inwestycjach. W grudniu ujawniono, że Meghan postanowiła zainwestować w startup Clevr Blends, zajmujący się produkcją kawy z pozyskiwanych etycznie naturalnych ziaren.

Flagowym produktem marki jest kawa latte instant w opakowaniach w 100 procentach możliwych do recyklingu, po około 330 gram i 28 dolarów każde. Ile dokładnie zainwestowała Meghan? Jak dużo warta jest marka? Tego nie wiadomo, ale eksksiężna nie czekała długo na sprytną promocję nowej inwestycji.

Meghan przygotowała bowiem świąteczny kosz wspaniałości, który wysłała swojej przyjaciółce, Oprah Winfrey, która - jak widać - odgrywa w życiu Sussexów ogromną rolę. Legendarna prezenterka nie omieszkała pochwalić się prezentem przed blisko 20 milionami obserwatorów na swoim profilu na Instagramie. Poczta pantoflowa na miarę Hollywood i XXI wieku.

Royal Influencerzy? Nie tak szybko

Nie jest tajemnicą, że największe pieniądze robi się obecnie na Instagramie i do grona influencerów dołączają już bez wstydu absolutnie wszyscy - od aktorów, przez piosenkarki, na modelkach i pisarzach kończąc. Popularność liczoną w milionach obserwatorów można bardzo szybko zmonetyzować, a chętnych firm, które zapłacą celebrytom ogromne kwoty za jedno zdjęcie z ich produktem nie brakuje.

Kardashianki, niekwestionowane liderki w branży, za pojedynczą publikację na swoich profilach zgarniają nawet do 1 miliona dolarów. Czy podobny los czeka Harry’ego i Meghan? Zainteresowanie parą w social mediach jest ogromne - konto Royal Sussex na Instagramie śledziło ponad 10 milionów obserwatorów.

Niestety, rozwód z rodziną królewską sprawił, że para nie ma już do niego dostępu. Nie pali się też do założenia nowego oficjalnego profilu, dzięki któremu mogłaby komunikować się ze światem i ewentualnie zarabiać. Wszystko wskazuje na to, że małżeństwo, a w szczególności Meghan, nad popularność w sieci przedkładają swoje zdrowie psychiczne i niechęć do konfrontacji z internetowymi trollami.

Póki co, ich Archewell Foundation funkcjonuje tylko w postaci strony internetowej i, jak donosi "The Sunday Times", para nie ma w najbliższych planach uruchomienia oficjalnego profilu na Instagramie. Kto wie, być może kiedyś zmienią zdanie. Wszak Meghan, jeszcze zanim zaczęła spotykać się z Harrym, aktywnie prowadziła swoje konta na Instagramie czy Twitterze, posiadała nawet poczytnego bloga.

To dopiero początek...

Istnieją jednak inne sposoby na wykorzystanie swojej popularności. Bardzo popularne wśród gwiazd, a szczególnie emerytowanych polityków, jest prowadzenie wykładów i spotkań motywacyjnych na całym świecie. Według Page Six teraz w ślad m.in. Baracka i Michelle Obamy poszli również Meghan i Harry, podpisując zresztą kontrakt z tą samą agencją, co była para prezydencka.

Harry Walker Agency zajmuje się umawianiem tego typu występów, a ich nowi klienci mogą podobno liczyć na wynagrodzenie rzędu miliona dolarów za jeden taki event. A to ponoć milczenie jest złotem...

To dopiero początek nowego, samodzielnego życia Meghan i Harry’ego, ale widać jak na dłoni, że prognozy na przyszłość, szczególnie te finansowe, są bardziej niż obiecujące. Brytyjski profesor i założyciel agencji InterTalent Rights Group, Jonhathan Shalit, przewiduje w rozmowie z "Newsweekiem", że najbliższą dekadę Sussexowie mogą zakończyć z majątkiem wartym 10 miliardów dolarów, co czyniłoby ich jednymi z najbogatszych ludzi na całym globie. W tym kontekście powiedzenie, że wolność ma swoją cenę, nabiera zupełnie nowego znaczenia.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Meghan Markle | Książę Harry
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy