Reklama
Reklama

Maryla Rodowicz wciąż bez rozwodu. "Zakulisowa rozgrywka trwa"

Wigilijny strój Maryli Rodowicz (73 l.) wywołał lawinę komentarzy. Jak dowiedziało się "Życie na Gorąco", sprawa ma drugie dno. O co w tym chodzi?

Na czas świąt odłożyła problemy na bok i cieszyła się, że te wyjątkowe dni może spędzić wspólnie z dziećmi. 

I choć wcale nie było jej do śmiechu, Maryla Rodowicz postanowiła wszystkich zaskoczyć. 

Tym razem wprawiła w osłupienie swoim niecodziennym fartuszkiem, w którym postanowiła serwować wigilijne dania.

Kiedy weszła do jadalni z pierwszymi potrawami wszyscy oniemieli. Gwiazda miała na sobie strój idealny dla… seksownej pani domu. 

Nadruk na jej fartuchu przedstawiał sylwetkę kobiety odzianej jedynie w stringi i pończochy wysadzane dolarami. 

Reklama

"Ważne, żeby był efekt. Dla mnie liczy się ten końcowy. Są artyści, którzy nie prowokują i jadą. Cały czas są grzeczni. Posuwają się do przodu bez prowokacji. Ja uwielbiam prowokację" - mówi.

Gwiazda zaskoczyła swoją stylizacją nie tylko bliskich. Bo jej świąteczny fartuszek był szeroko komentowany w mediach społecznościowych.

Dopytywano nawet, gdzie takie wdzianko można kupić? No właśnie. 

Wejście na stronę sklepu internetowego gwiazdy Marylove.pl. kończy się niepowodzeniem. 

"Myślałam, że to chwilowa przerwa, ale w dalszym ciągu nie można wejść na tą stronę" – napisała wierna fanka, Karolina z Zabrza.

Kiedy skontaktowała się z profilem Marylove i zapytała dlaczego strona nie istnieje i czy gdziekolwiek można jeszcze kupić kubeczki, koszulki i inne gadżety z podobizną Maryli oferowane niegdyś w jej sklepie internetowym, otrzymała odpowiedź: "Strona nie istnieje od kilku miesięcy. Mamy tylko koszulki, które można zamówić na Facebooku. Idziemy z duchem czasu i sprzedajemy przez fb oraz na koncertach".

Wspierała syna w jego przedsięwzięciu

Pomysłodawcą sklepu, był najmłodszysyn Maryli i Andrzeja Dużyńskiego, Jędrzej. Wymyślił to cztery lata temu i cieszył się, bo był to jego pierwszy poważny biznes.

Sławna mama mocno wspierała go i dopingowała do działania. 

"Założyłem firmę i otworzyłem sklep Marylove.pl. Sprzedaję wysokiej jakości gadżety dla fanów, zaprojektowane przez moją projektantkę: koszulki, kubki, torebki, a już niedługo biżuterię. Takie gadżety z wizerunkami gwiazd w Stanach czy w Londynie są bardzo popularne" – opowiadał.

Jędrzej Dużyński prowadził sklep z pomocą ojca, który użyczył mu miejsce w budynkach biurowo-magazynowych budowanych przez jego firmę.

Sklep dobrze działał, a Maryla bardzo aktywnie uczestniczyła w powstawaniu kolejnych gadżetów, które świetnie się sprzedawały. Do czasu.

Nie chce niczego od męża

"Lokal był własnością Andrzeja. Napięta sytuacja między małżonkami nie sprzyjała dalszemu rozwojowi sklepu. Maryla nie mówiła o tym głośno, ale nie chciała dłużej tego ciągnąć. 

Nie chciała też stawiać syna w trudnej sytuacji. Żałuje, bo zawsze było to dodatkowe źródło dochodu, a przede wszystkim wielka frajda w tworzeniu kolejnych rzeczy dla fanów, jednak uznała, że nie chce być dłużej na łasce męża" – zdradza "Życiu na Gorąco" osoba zaprzyjaźniona z gwiazdą.

Sama artystka zobowiązała się, że do czasu rozwodu nie będzie komentowała spraw podziału majątku i stosunków z mężem.

Maryla Rodowicz nowy rok rozpoczęła w pracy. Sporo wcześniej przyjęła propozycję telewizji Polsat udziału w Sylwestrowej Mocy Przebojów na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Mówiono, że w tę noc zarobiła prawie 100 tys. zł.

"Kiedy pracuję, nie myślę o problemach, a tych mam nadzieję mieć coraz mniej" – wyznała tygodnikowi.

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Maryla Rodowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama