Reklama
Reklama

Freddie Mercury był gejem, ale miłością jego życia była kobieta? To ona ukryła urnę z jego prochami

Od śmierci Freddiego Mercury’ego minęło blisko 31 lat, a jego fani wciąż codziennie przychodzą pod willę Garden Lodge w bogatej londyńskiej dzielnicy Kensington, by oddać hołd swojemu idolowi. Legendarny lider zespołu Queen przewidział tę sytuację, ostrzegając swoją życiową partnerkę Mary Austin, że mieszkanie w domu, który odziedziczy po jego śmierci, będzie dla niej prawdziwym wyzwaniem. W październiku 2022 roku fanów muzyka spotyka niezwykła niespodzianka.

Choć Freddie Mercury był gejem, nigdy nie ukrywał, że Mary Austin "jest największą miłością jego życia" - jak o niej mówił. Ona również, mimo trudów życia z ekscentrycznym muzykiem, odwzajemniała to uczucie.

Freddie Mercury i Mary Austin - tak się poznali

Freddie Mercury Mary Austin poznali się, gdy ona miała 19 lat, on 24. Mary pracowała w modnym butiku Biba w Kensington w zachodnim Londynie.  Freddie zaś wraz z perkusistą grupy Queen (posłuchaj!) Rogerem Taylorem prowadził stoisko na bazarze. Zakochali się w sobie i zamieszkali razem - najpierw w kawalerce, a później przenieśli się do skromnego mieszkania z jedną sypialnią niedaleko Holland Road.

Reklama

Nigdy nie rozmawiali o wspólnej przyszłości. Nie robili planów. Byli szczęśliwi, żyjąc z dnia na dzień, Dlatego w pewnie święta Marry była zaskoczona tym, co zrobił lider Queen.

"Gdy miałam 23 lata, dał mi na święta Bożego Narodzenia wielkie pudełko. W środku było kolejne i tak dalej - to była jedna z jego zabawnych gier. W końcu w ostatnim pudełeczku znalazłam piękny pierścionek. Nie mogła w to uwierzyć" - wspominała po latach Mary.

Spytała, na który palec ma go założyć. Odpowiedział, że na serdeczny i zapytał, czy za niego wyjdzie. 

"Nie spodziewałam się tego, wyszeptałam tylko "tak" - mówiła.

Jednak do ślubu pary nigdy nie doszło. Po 6 spędzonych razem latach Mary przeżyła jeden z najtrudniejszych okresów w ich wspólnym życiu. Freddie Mercury oznajmił jej, że odkrył, iż jest gejem. Ten dzień zakończył ich fizyczną relację, ale uczucie pozostało.

Mary Austin mogła zostać żoną Freddiego

Po latach Mary przyznała, że jest wdzięczna Freddiemu, iż był z nią szczery. 

"Gdyby nie był tak porządnym człowiekiem i nie powiedział mi, nie byłoby mnie tutaj teraz. Miałabym kontakt z AIDS i po prostu bym umarła" - przyznała Mary.

Jednak wtedy bardzo cierpiała. Początkowo pozwoliła na to, by przy ich stole zasiadał również kolejny partner muzyka, ale w końcu nie wytrzymała i wyprowadziła się.

Informację, że ma AIDS, Mercury utrzymywał w sekrecie przed wszystkimi przez kilka lat. Dopiero gdy było z nim naprawdę źle, powiedział o chorobie Mary. 

"Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, byłabyś moją żoną" - zapewniał ją muzyk. Przed śmiercią przepisał jej większość swojego majątku. To Mary dostała w spadku ukochany dom Freddiego w Garden Lodge.

Mary była już wtedy w innym związku, z którego miała syna Richarda (później urodził się jeszcze drugi syn, Jamie), ale zaopiekowała się chorym muzykiem. Spędziła z nim ostatnie dni życia. To wtedy Freddie poprosił ją o ukrycie jego prochów.

Wokalistę przerażała bowiem myśl, że fani będą próbowali otworzyć jego grób, by rozgrabić zwłoki. Na kilka dni przed śmiercią poprosił Mary, by po kremacji odebrała jego prochy i umieściła w nikomu nieznanym miejscu. Tak zrobiła. Ciężar tej tajemnicy dźwiga z trudem do dziś.

Mary Austin ukryła urnę z prochami Freddiego Mercury'ego

Przez 2 lata po śmierci Freddiego (zmarł 24 listopada 1991 roku w wieku 45 lat) Mary trzymała urnę z prochami w jego sypialni. Pewnego dnia zaprosiła rodziców muzyka do domu, by razem odmówić modlitwę za jego duszę. Kilka dni później potajemnie wymknęła się z Garden Lodge, by w samotności spełnić ostatnie życzenie Freddiego. By uniknąć ciekawskich spojrzeń nie wzięła ze sobą kierowcy.

"Nie chciałam, by ktokolwiek coś podejrzewał. Powiedziałam, że jadę do kosmetyczki. Musiałam być przekonująca. Bardzo trudno było znaleźć odpowiedni moment. Pewnego ranka po prostu wymknęłam się z domu z urną. To musiał być zwykły dzień, żeby służba nie mogła niczego podejrzewać, gdyż plotki były na porządku dziennym".

Choć od tamtej pory upłynęło 31 lat, fani wciąż spekulują, gdzie Mary Austin pochowała Freddiego. Czy prochy znajdują się w jego rodzinnym Zanzibarze? A może zakopano je pod wiśniowym drzewem w japońskim ogrodzie przy jego rezydencji w Londynie - jak twierdził kochanek muzyka Jim Hutton.

Gdy jakiś czas temu na cmentarzu Kensal Green (w zachodnim Londynie) odkryto tabliczkę z prawdziwym nazwiskiem Mercury’ego - Farrokh Bulsara - rzesza fanów wierzyła, że miejsce pochówku ich idola zostało znalezione. Lecz Mary zaprzeczyła. 

Opowiadała, że tuż przed śmiercią Freddie martwił się, by jego grób nie został zbezczeszczony: "Nie chciał żeby ktokolwiek próbował go odkopać, co zdarzyło się już kilku sławnym osobom po śmierci. Fani potrafią być skrajnie obsesyjni. Chciał, żeby miejsce jego spoczynku było tajemnicą, i tak pozostanie."

Fani Freddiego Mercury'ego i grupy Queen doczekali się niezwykłego momentu. Podczas sesji nagraniowej do jednego z ostanich albumów grupy "The Miracle" zarejestrowano utwór "Face It Alone", który właśnie oficjalnie opublikowano po 34 latach!

"Znaleźliśmy mały klejnot od Freddiego, o którym całkowicie zapomnieliśmy. Jest wspaniały. To prawdziwe znalezisko. Powstał podczas sesji do 'The Miracle', myślę, że wydamy go we wrześniu" - zapowiadał jeszcze w czerwcu Roger Taylor.

Zobacz też:

"Bohemian Rhapsody" w TVP. Eksperci miażdżą debatę po filmie: "miała wyłącznie cel polityczny"

Mary Austin o ostatnich dniach życia Freddiego Mercury'ego: Wił się z bólu

Freddie Mercury od kuchni. Król rocka uwielbiał te dania

Ostatnie słowa Freddiego Merkury'ego

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Freddie Mercury
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy