Reklama
Reklama

Martyna Wojciechowska samotnie wychowuje córkę. W roli mamy sprawdza się świetnie

Martyna Wojciechowska (42 l.) cieszy się, że jest mamą tak wspaniałej córki, Marysi (8 l.). Dziewczynka mimo młodego wieku sporo przeszła. Niedawno zmarł jej ukochany tata. Być może to właśnie to sprawiło, że jest jeszcze bardziej wrażliwa na krzywdę innych. W "Rewii" możemy wyczytać, jaka 8-larka jest naprawdę.

Pokoik 8-letniej córki Martyny Wojciechowskiej na pierwszy rzut oka wygląda jak wiele innych dziewczęcych pokoi. Jasne mebelki, skrzynia na skarby, dużo pluszowych zwierzaków, narzuta w paski zebry, na suficie gwiazdki...  

Ale już nad łóżeczkiem rozpościera się olbrzymia fototapeta, a na niej kontynenty, państwa, flagi. Słowem cały świat. Dziewczynka lubi wodzić po niej paluszkiem, bezbłędnie wymawia trudne nazwy egzotycznych krajów, w których była jej mama: Kambodża, Wenezuela, Tanzania, Etiopia, Boliwia, Namibia, Argentyna, Borneo, Samoa, Ghana. A nawet Antarktyda - tam Martyna Wojciechowska była przez 3 tygodnie, gdy jej córeczka miała 8 miesięcy. 

Reklama

W tedy Marysią zajmował się tata Jerzy Błaszczyk. Starszy od Martyny Wojciechowskiej o 4 lata podróżnik w 2007 roku pobił rekord Polski w nurkowaniu. Magazyn, którym ona kieruje, nagrodził ten wyczyn prestiżowym wyróżnieniem.  

Od tamtej pory dwójka podróżników była parą. Połączyło ich umiłowanie do egzotycznych zakątków Ziemi i ekstremalnych doznań sportowych. Kilkanaście miesięcy później szczęśliwi witali na świecie swoją ukochaną córeczkę. 

- Po chorobie i operacjach z młodości moje szanse na dziecko były na poziomie błędu statystycznego - zwierzała się później dziennikarka z kłopotów, które bardzo długo uniemożliwiały jej zostanie mamą.  

Miała 34 lata, gdy pokonała przeciwności. Dla wszystkich stało się jasne, że dar macierzyństwa będzie cenić szczególnie. Niestety, w życiu dwojga podróżników zaczęły pojawiać się kłopoty. To, co ich połączyło, zaczęło dzielić. Żeby Martyna mogła realizować swoje ambicje, Jerzy musiał pójść na pewne kompromisy.  

Rozeszli się w 2009 roku, tuż przed jego kolejną wyprawą. Pozostali przyjaciółmi. Zależało im też bardzo na tym, by Marysia wiedziała, jak bardzo ją kochają oboje. Że zawsze może liczyć i na mamę, z którą mieszkała, i na tatę, który, gdy tylko był na miejscu, czynnie uczestniczył w jej wychowaniu.  

- Spędzamy z córką więcej czasu niż niejedno małżeństwo. Dzielimy się sprawiedliwie opieką nad nią i bardzo ją kochamy - podkreślał podróżnik.  

Mimo różnych krytycznych głosów, nie poddawali się presji i żyli tak, jak chcieli.  - Wierzę, że z tatą Marysi spotkaliśmy się po to, żeby mieć tak wspaniałą córkę. I nie ma dziś dla mnie znaczenia, że nie jesteśmy razem. Patrzę w jej błękitne oczy i wiem, że miało to większy sens - zapewniała Martyna.  

Marysia zna liczne państwa świata. O wszystkich co wieczór opowiada jej mama. Ale dziewczynka najchętniej słucha historii o dzieciach, które Martyna Wojciechowska poznawała podczas powstawania programu "Kobieta na krańcu świata".  

Na przykład o dziewięciorgu maluchów, których mamę skazano na wieloletnie więzienie w Kolumbii. Martyna postanowiła im pomóc. Podczas podróży widziała tyle dramatów i wylała tyle łez, że nie mogła pozostać obojętna na ich los. - Będę płacić na ich utrzymanie - zapowiedziała. - Ale pod jednym warunkiem: że pozostaną z dala od narkotyków!  

Marysia dopytuje się, co u nich słychać, traktuje je jak przybrane rodzeństwo. Może właśnie ten rodzaj więzi z dziećmi z dalekiej Kolumbii pozwala jej lepiej poradzić sobie ze stratą, jaka ją dotknęła niedawno.  

W 2015 roku jej tata dowiedział się, że ma raka. Rozpoczął walkę, ale happy endu nie było. Zmarł w lutym tego roku. Martyna Wojciechowska przyjęła na siebie role i mamy, i taty. Tym trudniejsze to było, że sama musiała intensywnie się leczyć.  

Wewnętrzną siłę dawało jej przeświadczenie, że musi zrobić wszystko, co w jej mocy, żeby córka nie została na świecie sama! Nie dokończyła zaplanowanego telewizyjnego cyklu. Na szczęście stacja wykazała się wyrozumiałością i wielkim sercem, nie zerwała z nią współpracy.  

Marysia może oglądać to, co udało się mamie nakręcić do tej pory. Ostatnio dziewczynka zrobiła kiermasz dla kolegów i koleżanek. Poprosiła, by mama wpłaciła zebrane pieniądze dla chorej na albinizm dziewczynki z Tanzanii. Wzruszona Martyna Wojciechowska już wie, że razem z Jerzym Błaszczykiem dobrze wychowali dziecko.

***
Zobacz więcej materiałów

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Martyna Wojciechowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy