Reklama
Reklama

Martyna Wojciechowska: Gotowa na ślub na końcu świata!

Jest szczęśliwa jak dawno nie była. Ukochany mężczyzna zamieszkał z nią, planują wspólne inwestycje. Brakuje im tylko ślubu. Ale i na to przyjdzie pora...

Była zdecydowaną przeciwniczką instytucji małżeństwa, już dwa razy uciekała sprzed ołtarza. Ale teraz wszystko może się zmienić!

Martyna Wojciechowska (44) jest gotowa porzucić życie singielki i powiedzieć ukochanemu Przemysławowi Kossakowskiemu (46) „Tak”. 

"Nie wykluczam" – mówi tajemniczo dziennikarka pytana o zmianę stanu cywilnego.

Jej wybranek, znany podróżnik, właśnie wrócił z Etiopii do Polski po kilkutygodniowych zdjęciach do programu "Wtajemniczenie" dla telewizji TTV.

W zaprzyjaźnionej z tą stacją telewizją TVN mówią, że para nie będzie zwlekać z przygotowaniami do ślubnej ceremonii.

Reklama

"Jestem najszczęśliwsza odkąd pamiętam" – wyznała pani Martyna w wywiadzie dla popularnego kobiecego miesięcznika.

Nikt nie ma wątpliwości, komu to szczęście zawdzięcza!

Ona, jej córeczka i on tworzą bardzo zgrany zespół. Partner gwiazdy jest osobą niezwykle lubianą. 

"To dobry człowiek, ciepły, łagodny, wyrozumiały. Kocha ludzi. A już bardzo mocno kocha Martynę i jej córkę, Marysię (10). Ma z nią dobry kontakt. Mała go uwielbia. Świetnie czują się, gdy są razem, we troje" – mówi tygodnikowi "Świat i Ludzie" zaprzyjaźniona z parą osoba z TVN.

Oficjalnego zaproszenia na ślub pani Martyny nikt w telewizji TVN jeszcze nie dostał. Ale współpracownicy gwiazdy, widząc ją tak szczęśliwą, nie mają wątpliwości, że para podjęła już decyzję o wspólnej przyszłości. 

Przemysław wprowadził się do ponad dwustumetrowego, wartego około czterech milionów złotych apartamentu dziennikarki na warszawskim Żoliborzu.

"Na miejsce zaślubin Martyna wybierze raczej zaciszne miejsce, z dala od miejskiego zgiełku. Ona bardzo kocha góry. Może więc tam?" – zastanawia się informator tygodnika. 

Autorka „Kobiety na krańcu świata” szczególnie upodobała sobie Beskidy. Beskidy, Podlasie, a może jeszcze gdzie indziej?

Kupiła tam nawet skromną, drewnianą chatę, do której wpada, gdy chce zatrzymać się w codziennym pędzie. 

"Lubię surowe warunki życia, takie jak moja drewniana chata w górach i piec kaflowy zamiast centralnego ogrzewania – serwuję je sobie regularnie" – mówi.

Jej ukochany, jak ona, pochodzi z miasta. Urodził się w Częstochowie, tam skończył Wyższą Szkołę Pedagogiczną.

Gdy dostał pracę w telewizji, przeniósł się do stolicy. A z jego wypowiedzi można wywnioskować, że także tęskni za naturą i życiem z dala od tłumów.

On z kolei życiowy azyl odkrył na Podlasiu. Parę lat temu znalazł swoją samotnię w okolicach góry Grabarki, niedaleko Siemiatycz. Wynajął dom, który chce teraz kupić i urządzić już razem z Martyną. 

Dom wymaga gruntownego remontu, ale żadne z nich nie zraża się przeciwnościami. Wręcz przeciwnie, lubią wyzwania. A to byłaby ich pierwsza wspólna inwestycja!

"Wyczerpałam limit pecha. Już wystarczy. Wkraczając w ten rok czułam, że musi być lepszy" – mówi Martyna.

Ten, który zacznie się za półtora miesiąca, z pewnością nie będzie gorszy. A jej znajomi z TVN szykują już ślubne kreacje. Czy pojadą w góry, czy na Podlasie – wszystko jedno. 

Najważniejsze, że będą Martynie towarzyszyć w tym wyjątkowym dniu!

***


Świat & Ludzie
Dowiedz się więcej na temat: Martyna Wojciechowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy