Reklama
Reklama

Maria Romanek wygrała milion w programie "Milionerzy". Internauci: Zwykła ustawka

Maria Romanek, emerytowana polonistka z Bezmiechowej Dolnej w Bieszczadach, zgarnęła milion złotych w programie "Milionerzy". Spora część internautów nie wierzy jednak w jej wygraną. Dlaczego?

Środowy odcinek "Milionerów" dostarczył widzom ogromnych emocji. Pani Maria szła jak burza - we wtorek fantastycznie poradziła sobie z pytaniami Huberta Urbańskiego, w efekcie w środę tylko cztery kroki dzieliły ją od głównej wygranej.

Po pytaniu za 125 tysięcy złotych (wykorzystała "Telefon do przyjaciela"), 250 tysięcy złotych (koło "Pół na pół") i 500 tysięcy złotych padło wyczekiwane pytanie za milion.

"Ile to jest 1111 razy 1111, jeśli 1 razy 1 to 1, a 11 razy 11 to 121?".

Pani Maria poradziła sobie doskonale z obliczeniami, odrzuciła odpowiedzi A, C i D, zaznaczyła B, czyli 1 234 321, i stała się drugą "milionerką" w Polsce.

Reklama

Czwartek 22 marca bez wątpienia należał do niej. Niemal wszystkie media w kraju trąbiły o jej wygranej, zachwycały się jej osobą. Pani Maria zagościła również na rogu Hożej i Marszałkowskiej, udzielając wywiadu Dorocie Wellman i synowi Chajzera. W rozmowie zdradziła m.in., że lwią część wygranej przeznaczy na cele charytatywne, sobie zostawiając jedynie dziesięć procent na podróże.

Niestety, nie wszyscy uwierzyli w to, co zobaczyli na ekranie telewizora. W internecie pojawiło się mnóstwo postów sugerujących, że wygrana pani Marii była zwykłą ustawką mającą na celu ściągnięcie zainteresowania na przykurzony już nieco program z Hubertem Urbańskim w roli gospodarza.

Internauci nie wierzyli, że ktoś, kto ma szóstkę wchodzących w dorosłość dzieci, nagle postanawia niemal wszystko oddać innym.

"Ustawka, żeby podbić oglądalność... Nie wierzę absolutnie w wygraną tej pani" - można przeczytać na forum internetowym.

"Ściema!! TVN po swojej żenującej ramówce ratuje jak może swoją oglądalność. Niestety, kto ma mózg już dawno zrezygnował z telewizji i ogląda co chce, kiedy chce i bez reklam w necie" - brzmi kolejny komentarz.

"W 2010 r wygrał chłopak, ale nie było tyle szumu wokół tego, jak teraz w przypadku tej kobiety. To wszystko to pic na wodę fotomontaż";

"Wczoraj pokazywali ją w Dzień dobry TVN. Pokazywali reportaż, wypowiadała się, siedząc na ławce w parku. Reporterka powiedziała, że trzeba mieć 'jaja', żeby zagrać o milion, bo to niepewne (...) Później kobieta podwinęła rękaw kurtki i pokazała tatuaż, ale było to dziwne, bo na tym tatuażu przyklejona była folia dość sporych rozmiarów, wychodząca poza obręb tatuażu. To wszystko jest wymyślone, tak samo jak ten tatuaż. Jak zobaczyłam ten niby tatuaż, to zrozumiałam, że ta pani nie wygrała tego miliona, to wszystko jest wymyślone".

A wy co sądzicie na ten temat?

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy