Reklama
Reklama

Maria Probosz: Rozbieranie było jej specjalnością. Dziś nikt o niej nie pamięta

Szybko dojrzała, szybko wyszła za mąż. Grała rolę za rolą. Szła jak burza. Nikt nie przypuszczał, że kino o niej zapomni, i że nie dożyje nawet pięćdziesiątki!

Była rodowitą łodzianką. Dziś nie kryje się za tym nic specjalnego, ale w PRL-u, w którego rozkwicie, w 1961 r. przyszła na świat, wręcz przeciwnie. Łódź była ośrodkiem przemysłu włókienniczego, w którym ton nadawały kobiety - robotnice. Matka Marii podobno była tkaczką. Skromne pochodzenie z pewnością nie pomagało w karierze artystycznej, ale nie było dla dziewczyny przeszkodą. Zresztą mieszkańcy Łodzi mieli o tyle dobrze, że to tam zlokalizowana była słynna Filmówka.

Lud i artyści mieszali się w tym mieście swobodnie, często przy barze. Panna Zydorek (tak brzmiało panieńskie nazwisko Marii) nie zamierzała kopiować losu swojej matki. Od przedszkola wiedziała, że będzie aktorką, a nie robotnicą. - Byłam dzieckiem z rozbitego domu. Rodzice wcześnie się rozwiedli. Bardzo to przeżyłam, trułam się i wylądowałam w szpitalu - wyznała w jednym z wywiadów.

Reklama

Pomimo wielu nieszczęść i problemów, nie zrezygnowała z marzeń o aktorstwie. Taką poznał ją Andrzej Hasik, jej pierwszy chłopak, a po latach drugi mąż.

- Mieszkaliśmy na łódzkiej Dąbrowie. Tam znajduje się park, w którym stoi dziś kościół. W tym parku spotykaliśmy się z kumplami, starsi koledzy uczyli mnie grać na gitarze. Któregoś dnia zobaczyłem dziewczynę, która szła z koleżanką. Coś we mnie uderzyło... zakochałem się. Zacząłem ją śledzić, obserwować. Tak jak to bywa podczas takiej młodzieńczej miłości. Poznałem ją i zaczęliśmy chodzić ze sobą. Ona stylizowała się wtedy na Kariokę z serialu o Tolku Bananie. Wyglądała tak jak ona. Zrobiłem jej koszulę z pajęczynami - wspominał na łamach "Dziennika Łódzkiego".

Początek kariery owiany tajemnicą

Kiedy Maria skończyła 15 lat, pojawiła się szansa na sukces: konkurs "Kto nas zatrudni w filmie?". Ludzie przysyłali swoje zdjęcia i wypełniali ankietę. Czy naprawdę kolega wysłał za nią fotkę, jak opowiadała, czy też zrobiła to sama, trudno dziś powiedzieć. Dotarła jednak do finału. Choć była pulchnym podlotkiem, udało jej się wzbudzić zainteresowanie jurora, Janusza Kondratiuka. Zagrała małą rolę w jego filmie "Czy jest tu panna na wydaniu" w 1977 r. Potem zapadła cisza.

Nowych propozycji nie było. Ale kwitło jej życie uczuciowe. - Szczególne powodzenie miałam u panów średniego pokolenia. Krążyły plotki, że jeden z nich kupił mnie od rodziców za dwa miliony złotych, ale to nieprawda. On tylko wynajął mi samodzielne mieszkanie - wyjaśniała po latach w wywiadzie.

Na studia aktorskie niełatwo było się dostać, sam Janusz Gajos musiał zdawać kilka razy, żeby zostać studentem filmówki. Tymczasem Marysia dostała się na uczelnię od razu. To wzbudziło plotki, że ktoś zapłacił za to, by dziewczyna znalazła się na liście studentów. Po latach mówiła, że to nieprawda, iż jej ówczesny narzeczony wręczył łapówkę, żeby zdała egzamin. Tłumaczyła te pogłoski zawiścią koleżanek. Zaznaczała, że od chwili, kiedy przekroczyła próg szkoły, otaczała ją atmosfera damskiej nienawiści. Nie bez powodu. Była bardzo efektowną dziewczyną, zgrabną, jasnooką. Mimo jej atrakcyjności, koledzy ze szkoły nie stali się jej bliscy.

- Marysia była dziwna. Zawsze miała swoje sprawy. Dziewczyny opowiadały, że miała specyficzny stosunek do życia. Ponoć radziła jednej, że jak nie ma pieniędzy, niech spróbuje przejść się po hotelowym lobby... Czy to była tylko złośliwość? - zastanawia się jeden z jej dawnych znajomych.

Maria uważała, że wielu mężczyzn o niej źle mówiło, i że to byli ci, którzy u niej nie mieli szans. Chociaż w szkole studiowali wtedy ludzie, którzy w przyszłości mieli zabłysnąć, jak Zbigniew Zamachowski, Adrianna Biedrzyńska, Wojciech Malajkat, Maria z nimi nie trzymała. Pochłonęła ją kariera, sypiące się jak z rękawa kolejne angaże do filmów i miłość. Kolega z filmówki, Marek Probosz zakochał się w niej na zabój i szybko się oświadczył. Kiedy jej niektórzy koledzy z trudem utrzymywali się w szkole, ona szła jak burza, a dyplom zrobiła już po trzech latach nauki, grając homoseksualnego mężczyznę w sztuce Jeana Geneta. Znowu szemrano, że idzie po sukces na skróty, ale jej to nie obchodziło. Czekała na nią praca, czym nie każdy absolwent filmówki mógł się pochwalić.

Choć grała role drugoplanowe, została zauważona. Podobnie jak jej mąż. Ona szybko stała się znana z rozbieranych ról, zresztą typowych dla polskiego kina tamtych czasów. On grał postacie kontrowersyjne, np. narkomana w "Czasie dojrzewania". Ten film oraz "Alabama", także z rozbieraną rolą, należały, w oczach Marii do jej najlepszych.

Od "Alabamy" zaczęły się kłopoty małżeńskie Proboszów. - Wtedy oboje nie dorośliśmy do tego uczucia - powiedziała w wywiadzie. Ale o końcu ich małżeństwa krążą różne pogłoski. W książce Krzysztofa Tomasika "Demony seksu" znalazł się następujący cytat: "W Marku kochał się reżyser filmowy z Polski Wiktor Grodecki, mieszkający w Hollywood. Marek nie chce komentować plotek na temat tego związku, twierdząc, że był czysto zawodowy. W Hollywood Grodecki pisał scenariusze swoich filmów z myślą o... Marku Proboszu".

Po latach, kiedy Ilona Łepkowska szukała odtwórcy roli homoseksualisty do serialu "M jak miłość", zwróciła się do Probosza, który od lat mieszkał w USA. Zgodził się. - Ten gejowski problem jakoś się koło mnie kręci. Ja sam mam żonę i dzieci - wyjaśniał na łamach "Dziennika Bałtyckiego" w 2007 r., kiedy przygotowywał się do reżyserowania filmu o homoseksualistach.

Mężczyźni i zbyt dużo alkoholu

Po rozstaniu z Markiem, Maria związała się na trzy lata ze znacznie starszym od siebie operatorem, Zbigniewem Kopanią. Prowadziła u jego boku wystawne życie. Rozpoczęła też międzynarodową karierę. Nadal rozbierała się w polskim kinie. Związek z Kopanią skończył się, kiedy - jak wspominała - złapała go w łóżku z inną kobietą.

- Myślałam, że mnie rozumiał, ale było inaczej - wyznała. Jednak to jej następny związek okazał się tragiczny. Zauroczył ją aktor Czesław Nogacki, znany z ról drugoplanowych i urody opryszka. Jego trudny charakter, skłonność do przemocy, nadużywania alkoholu zrujnowały karierę gwiazdy. - To była chora miłość. Piła, by on mniej pił. Z czasem pracy było coraz mniej, telefon milczał. Nie zatrudniano jej, by uniknąć jego awantur. Przyjeżdżał pijany. Jak miała plany erotyczne, to się wściekał, zabierał ją - mówił ostatni mąż aktorki.

Maria już była nieomal na dnie. Piła, a w jej mieszkaniu odbywały się libacje. Trafiła nawet do aresztu! Na szczęście pojawił się kolega z młodości. Z Andrzejem Hasikiem przeżyła ostatnie 15 lat życia. Nie był to łatwy czas, bo borykała się z nałogiem, a kino i teatr nie były już nią zainteresowane. - Nosiłam w sobie piętno zła, z którym nie potrafiłam sobie poradzić - wyznała w jednym z wywiadów. Zmarła 14 września 2010 r. na skutek zapalenia trzustki. Została pochowana w Łodzi.

***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:

Na żywo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy