Reklama
Reklama

Marek Siudym: Los mu daje i odbiera...

Twierdził, że nie spisał się ani w roli męża, ani ojca. Próbował być za to dobrym dziadkiem. Nagła śmierć wnuka odebrała mu chęć do życia. Syn pomógł mu ją odzyskać.

Gdy walił mu się świat, rozpadały kolejne małżeństwa albo przychodził zastój w pracy zawodowej, Marek Siudym (68 l.) jechał do stadniny i tam szukał wyciszenia. Kiedy było bardzo źle, aktor lubił też wsiąść na motocykl i jechać przed siebie, zapominając o problemach. Ale gdy na początku roku gwiazdor dowiedział się o śmierci wnuka Adama (†21 l.), zupełnie stracił chęć do życia. Nic nie było w stanie zagłuszyć bólu po ogromnej stracie.

– Choć minęło ponad pół roku od jego śmierci, trudno mi się z tej tragedii otrząsnąć, byłem z nim blisko – wyznał niedawno Siudym w wywiadzie dla „Dobrego Tygodnia”.
Adam był synem Agnieszki, córki aktora z pierwszego małżeństwa z trenerką jeździectwa Krystyną Babirecką (†80 l.). Macierzyństwo przerosło latorośl aktora, oddała mu więc Adama na wychowanie.

Reklama

– Wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Zaraziłem go pasją do koni, pracował – powiedział Siudym. Dodał jednak, że wnuk zmagał się z własnymi demonami. – Miał w sobie radykalny bunt – powiedział, nie zdradzając jednak, co doprowadziło do przedwczesnej śmierci chłopaka.

Siudym pogrążył się w rozpaczy. Na szczęście wielkie wsparcie okazał mu syn z drugiego małżeństwa – Tadeusz (19 l.). Nastolatek, który na co dzień mieszka z matką i w tym roku zdał maturę, znajdował czas, by wspierać ojca i nie pozwolić mu pogrążyć się w czarnych myślach.

– Ma w sobie radość życia, dużo luzu w podejściu do świata – twierdził Marek. – To typ wojownika, od dwóch lat trenuje boks. Jest twardy, walczący, ale myślę, że wrażliwszy ode mnie. Ja dorastałem w innych, surowszych warunkach – skwitował.

Jeszcze dwa lata temu aktor obawiał się, że może zanadto rozpieszcza syna. Wyznał, że pobłaża mu i „podtyka wszystko pod nos”. Na szczęście okazało się, że ustrzegł się istotnych błędów wychowawczych, jakie popełnił, wychowując córkę.

Pochłaniała go wówczas kariera, dziecku nie poświęcał tyle czasu, ile powinien. Gdy rozpadło się małżeństwo rodziców, nastolatka szukała autorytetów poza rodzinnym domem. - Agnieszka miała burzliwe przejścia, ale zawsze starałem się jej pomagać, ratować z różnych tarapatów - zdradził aktor.

Na szczęście z Tadeuszem nigdy nie było takich problemów. Chłopak ma poważne plany na przyszłość.Kocha zwierzęta, więc myślało studiowaniu weterynarii, ale ostatecznie wybrał anglistykę. Nadal ceni czas spędzony z ojcem.

- Jeździmy na motorze, galopujemy po plaży. To daje niesamowite poczucie wolności, szczęścia. Wspólnie wyjeżdżamy na koncerty rockowe. Mamy świetny kontakt - zapewnił aktor. Dodał z dumą, że po latach nieporozumień udało mu się odbudować dobre relacje z córką. - Ułożyła sobie życie od nowa, mam fajnego 2-letniego wnuczka Janka - zdradził szczęśliwy gwiazdor.

Jak się okazuje, choć jest dziadkiem, Siudym nie stracił młodzieńczego wigoru. - Jestem zakochany. Miłość niezależnie od wieku jest piękna i wspaniała. To siła, która nas niesie i nadaje sens życiu - przyznał. Nie zdradził, kim jest jego wybranka, dla której stara się zachować dobrą kondycję i którą zabiera na przejażdżki swoim harleyem.

Fakt, że aktor znów szuka lokalu do wynajęcia, sugeruje, że planuje zamieszkać z ukochaną. Czy nowa miłość okaże się trwała? Marek nie traci nadziei, że tak. W głębi serca wciąż czuje się młody. - Zatrzymałem się gdzieś między trzydziestką a czterdziestką. Ciągle mi się wydaje, że jeszcze wiele przede mną. Mam ogromną ciekawość świata - podkreślił.

Mimo dramatycznych przeżyć, jakie były jego udziałem, nie stracił poczucia humoru. Wciąż umie śmiać się z samego siebie i z przemijania. - Lustro jakoś oswoiłem, natomiast gorzej jest ze zdjęciami. Widzę łysiejącego, siwego faceta i wcale się z nim nie identyfikuję - skwitował żartobliwie.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Marek Siudym
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy