Reklama
Reklama

Marcin Prokop obiecał córce, że rodzina się powiększy. Słowa dotrzymał

Marcin Prokop (39 l.) do niedawna o prywatności nie mówił zbyt wiele. Dopiero teraz to się zmieniło. Dowiadujemy się, jak wygląda jego relacja z żoną i córką. Na jaw wychodzą też inne fakty z jego życia.

To dla obserwujących życie popularnego prowadzącego "Dzień Dobry TVN" i show "Mam talent!" zaskakująca zmiana! Słynący z powściągliwości w dzieleniu się prywatnością Marcin Prokop zasypuje internet zdjęciami z najnowszą miłością. Pojawiają się fotografie w samochodzie, przy laptopie, w objęciach, a nawet w pościeli! A zaczęło się od niewinnej prośby 10-latki... 

W czerwcu zeszłego roku córka Marcina, Zosia, poprosiła o powiększenie rodziny. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ dziennikarz znany z żywiołowości na ekranie w życiu prywatnym jest zupełnie inny. Każdą decyzję długo rozważa. Musi mieć wszystko poukładane, zaplanowane. 

Reklama

W końcu, po wielu rozmowach z żoną Marią Prażuch, podpisał w jej obecności przysięgę, w której zobowiązał się do zrealizowania marzenia Zosi w ciągu roku. I podarowania jej psa. 

Olbrzymi wpływ na niełatwy charakter dziennikarza miała rodzina i warszawski Grochów, na którym się wychował. Przez całe dzieciństwo był pod wpływem surowej babci i skrajnie odmiennego od niej wuja - niespełnionego artysty o depresyjnej naturze. - Mój dom był przeciwieństwem domu otwartego, a rodzina dość hermetyczna. Z dużą re zerwą traktowałem nowe znajomości - wspominał Prokop w jednym z wywiadów. 

Wujek zaraził go miłością do muzyki, dzięki niemu zamiast zostać ekonomistą, jak chcieli rodzice, został dziennikarzem muzycznym. Zamiłowanie do porządku i planowania wszystkiego wpoiła zaś surowa babcia, która w czasie, gdy rodzice pracowali, odbierała z przedszkola niesfornego wnuka i straszyła go piekłem. Zapracowani rodzice walczyli o każdy grosz dla niego i jego młodszego o 10 lat brata Sebastiana. 

Gdy 12 lat temu spotkał Marię Prażuch, jego uporządkowany i zamknięty świat przewrócił się do góry nogami. Nie był przygotowany na żywiołowość i bezpośredniość dziewczyny, która po pierwszym spotkaniu na koleżeńskiej imprezie zadzwoniła do niego i powiedziała, że spodobał się jej. 

Zaproponował wspólne mieszkanie, ale jego kawalerka niczym nie przypominała wysokiego komfortu, do którego Maria przywykła w USA podczas studiów. Inaczej patrzyli też na związek: ona chciała dziecka i nie rozumiała argumentów o potrzebie ustatkowania się. Po roku była w ciąży. Przez ich dom zaczęły przetaczać się burze. 

- Długo nie mogłem oswoić się z myślą, że będę ojcem - mówił w jednym z wywiadów. Wszystko minęło w dniu, w którym po raz pierwszy wziął Zosię na ręce. To imię dla córki wybrała Maria Prażuch, a on drugie: Bernadetta. Upór i uporządkowanie odziedziczyła po tacie. Urodę po mamie. 

- W wielu kwestiach jest podobna do mnie. Nie lubi na przykład filmów, które ogląda większość (...), woli klasyczne polskie filmy i seriale: "Stawiam na Tolka Banana" albo "Wakacje z duchami" - zdradził dziennikarz w rozmowie z ojcem Leonem w książce "Slow life". - Jest trochę starą duszą, woli filmy i książki, które mają po pięćdziesiąt lat, niż świeże produkcje, często bezwartościowe. 

Zosia w kwietniu obchodziła 11. urodziny. Dostała psa. Radość była olbrzymia. Ale Rufus, bo takie dostał imię, zamiast czas spędzać z Zosią, nie odstępuje na krok Marcina! A on oszalał na punkcie sympatycznego charta whippeta. 

- Z rodzeństwem przyszedł na świat w rodzinie znajomych, którzy nie mieli jak zająć się liczną ekipą, więc trafił do nas - napisał zachwycony. - Nie wszystkie czworonogi mają tyle szczęścia, nie wszystkim los rozdaje pokera, wiele z nich nie ma ciepłego domu, tylko schroniskową klatkę. Dla tego proszę, pamiętajcie o nich. Adoptujcie lub podarujcie parę złotych. Ja wspieram warszawskie Schronisko Na Paluchu.

Może jednak lepszym rozwiązaniem dla Zosi byłby braciszek... Ale decyzja nie będzie łatwa.

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Marcin Prokop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy