Reklama
Reklama

Marcelina Zawadzka i Mikołaj Roznerski: Między nimi wciąż wrze

To miała być miłość na zawsze, przetrwała tylko cztery miesiące. Choć para rozstała się po cichu, wzajemne żale wciąż są żywe…

Wiosenny, pogodny wieczór, wszyscy na imprezie bawią się doskonale. Goście ciągle zerkają w stronę jednej z najatrakcyjniejszych par. To Mikołaj Roznerski (34 l.) i Marcelina Zawadzka (28 l.). Widać, że między nimi iskrzy, są zatopieni w rozmowie i świata poza sobą nie widzą... Zwłaszcza aktor wygląda na oczarowanego.

Kilka dni później na profilach społecznościowych obojga pojawia się wspólne zdjęcie. To jasny komunikat, że są razem. Wkrótce dodatkowo to potwierdzają. Ona zapewnia: - Dawno nie byłam tak szczęśliwa. On pisze: "Dzięki wszystkim za dobre słowa! A tym, co mają słowa złe, mówię tylko: wara od mojej dziewczyny. Peace and Love!".

Reklama

Sprawy potoczyły się błyskawicznie. Mikołaj przedstawił nową ukochaną synkowi, sześcioletniemu Antosiowi, którego mamą jest Marta Juras. Znajomi gwiazdora nie mieli wątpliwości: wpadł po same uszy. Nie rozstawał się z telefonem, a gdy odzywała się Marcelina, jego twarz od razu rozjaśniał uśmiech. Roznerski był przekonany, że to ta jedyna.

Widzieli to jego przyjaciele: ani z Alicją Bachledą-Curuś, ani nawet z Olgą Bołądź, z którą łączyła go długa miłosna relacja, nie był tak szczęśliwy. Wydawało się, że to uczucie jest odwzajemnione. Jak ulał pasował do tego, jak swój ideał opisywała Zawadzka. Zapewniała, że szuka mężczyzny z pasją, który nie będzie jej ograniczał. Mikołaj spełnia każdy z tych warunków.

- Jest zakochany. Mówi, że wreszcie trafił na odpowiednią kobietę i tylko ślubu brakuje. Zamierza poprosić Marcelinę o rękę - mówiła "Dobremu Tygodniowi" niedawno znajoma aktora. Ale już pod koniec września pojawiły się pierwsze plotki o tym, że coś się w ich związku psuje, a w październiku było jasne, że się rozstali.

Przyjaciele ślicznej miss oraz ekipa "Pytania na śniadanie" od początku nie ukrywali, że nie przepadają za Roznerskim. Dlatego, gdy okazało się, że nie są już razem, zaatakowali aktora w mediach. - Zawiodła się na Mikołaju. Na początku był czuły, szarmancki, opiekuńczy. I nagle stracił zainteresowanie nią i jej sprawami. Jak każdy aktor, jest trochę narcyzem i skupił się tylko na swojej karierze. Marcelina nie chciała błagać go o uwagę i zerwała - mówił jednej z gazet znajomy Zawadzkiej.

Ona sama wyjechała na wakacje do Tunezji. Po powrocie tłumaczyła: - Gdy rozdzwoniły się telefony z pytaniami o mój związek, po prostu spakowałam walizkę i poleciałam na Dżerbę. Było mi potrzebne słońce i spokój, a tego nawet w październiku tam nie brakuje. Teraz jednak chcę się skupić na pracy i dobrze wykorzystać szansę, jaką dał mi los. Inne sprawy mogą poczekać.

Podała też powody rozstania: - Rozmijaliśmy się i niemal nie mieliśmy dla siebie czasu. W związku jest się po to, by się wzajemnie uszczęśliwiać. Jeśli to tak nie funkcjonuje, to nie ma sensu ciągnąć takiej relacji.

Gdy ona zamieszczała uśmiechnięte zdjęcia z Afryki, gdzie doskonale się bawiła, Mikołaj unikał mediów. Jak zdradził jednemu z tabloidów jego przyjaciel: "Zamknął się w domu. Tam ma ciszę, spokój i nabiera sił. Nie chce spotykać się z przyjaciółmi, nie chce imprezować. Woli gotować, czytać książki".

W grudniu jak grom z jasnego nieba runęła na niego wiadomość, że Marcelina skupia się nie tylko na pracy. Spotyka się też z kimś innym. Paparazzi przyłapali ją na randce z brazylijskim modelem, Leonardem Marguesem. Okazało się, że para spędziła ze sobą udany wieczór, który przeciągnął się aż do rana, a ich wspólne zdjęcia atakowały Mikołaja ze wszystkich stron.

Oliwy do ognia dolała Zawadzka, która publicznie zachwycała się nowym ukochanym. - Cieszę się z tego, co jest tu i teraz. Dobrze czujemy się w swoim towarzystwie, fajnie spędzamy czas i mamy podobne zainteresowania. Leonardo ciągle się śmieje, jest serdeczny, ma szalone pomysły i czuję, że przy nim nie muszę się spinać. Wkrótce okazało się, że zaprosiła nowego wybranka na święta Bożego Narodzenia do rodzinnego Malborka, gdzie poznał jej rodzinę.

Roznerski w końcu nie wytrzymał. Miał już dosyć że wszyscy mają go za kobieciarza i lekkoducha. W wywiadzie z jednym z magazynów wyznał: - Wolałbym osiągnąć sukces prywatny. Chciałbym dawać coś od siebie, ale też dostawać coś w zamian. Po prostu współgrać i uzupełniać się z drugą osobą. Zrobiono ze mnie jakiegoś bawidamka i przyprawiono mi gębę człowieka, który nie może sobie ułożyć życia osobistego. 90 procent tego, co o mnie napisano, to bzdury.

Niedawno Marcelina wbiła mu kolejną szpilę. Tym razem pozowała u boku Marcina Prokopa, a ich wspólne zdjęcie skomentowała w dwuznaczny sposób: "Zacząć weekend z Marcinem Prokopem to przyjemność. Dziękuję za scementowanie znajomości". Tym razem modelka posunęła się za daleko, internauci nie szczędzili jej słów krytyki. Zwłaszcza, że dziennikarz jest żonaty.

Roznerski, choć rozstanie wiele go kosztowało, nie chce do tego wracać. - Jestem nauczony, że pewnych spraw się nie tyka, więc nie zamierzam dementować niczego, co komuś powiedziała znajoma znajomego, albo mówić, czy to prawda, że się z kimś rozstałem, bo na przykład cały czas przed lustrem stałem. Chcę grać, wychowywać spokojnie syna. Kiedyś na pewno będę miał żonę i więcej dzieci, ale to jest moje życie - podkreśla i mówi "Dobremu Tygodniowi", że jeśli chodzi o to, co robi Marcelina, "nie jest już w temacie".

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Marcelina Zawadzka | Mikołaj Roznerski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy