Reklama
Reklama

Małgorzata Zajączkowska i Andrzej Łapicki: Dlaczego ich uczucie nie przetrwało?

Ona – atrakcyjna studentka, on – żonaty aktor i doświadczony pedagog. Mimo iż dzieliła ich ponad 30-letnia różnica wieku, ulegli pokusie bycia we dwoje.

Choć urody i seksapilu Małgorzacie Zajączkowskiej (62 l.) zazdrościła niejedna koleżanka, jej związki trudno zaliczyć do udanych. Czy było to wynikiem braku szczęścia, czy źle lokowanych uczuć, na zawsze pozostanie sekretem artystki.

Pierwszy zawód miłosny Małgosia przeżyła jeszcze w szkole średniej. Po burzliwym rozstaniu z chłopakiem zmieniła swoje plany. Wraz z uczuciem umarła w niej chęć zdawania na studia medyczne i zostania lekarzem chirurgiem.

O cierpieniu pozwoliło jej zapomnieć zainteresowanie aktorstwem. Udział w szkolnych przedstawieniach tak ją zafascynował, że swoją przyszłość postanowiła związać ze sceną. Nie spodziewała się, że już niebawem przeżyje przygodę, która na długo zostawi ślad w jej sercu.

Reklama

Kolejne wielkie uczucie przeżyła w połowie lat 70. w warszawskiej PWST. Zadurzyła się w Andrzeju Łapickim, swoim profesorze i mistrzu zawodu. O tym, że amant polskiego kina gustuje w atrakcyjnych blondynkach, krążyły legendy. Niebawem Małgosia poznała istotę rzeczy.

Choć oboje starali się nie afiszować ze swoimi uczuciami, wkrótce fascynacji, która zrodziła się między młodziutką studentką a starszym od niej o ponad 30 lat dziekanem wydziału aktorskiego, nie dało się ukryć. Łapicki, który wtedy wiele reżyserował w Teatrze Telewizji, umożliwił Małgorzacie debiut na małym ekranie, a niebawem obsadził w czterech kolejnych przedstawieniach.

Znajomi aktora twierdzą, że to dzięki jego protekcji Zajączkowska tuż po ukończeniu szkoły aktorskiej została przyjęta do zespołu Teatru Narodowego.Tu wraz ze swoim partnerem wystąpiła w komedii "Szkoła żon", opisującej historię Arnolfa, statecznego i zamożnego mężczyzny, który chce się ożenić, ale za grosz nie wierzy w kobiecą uczciwość. W związku z tym postanawia wychować sobie Anusię na wierną i oddaną żonę. Jak nietrudno się domyślić postać kobiecą zagrała Małgorzata, a męską - Andrzej.

To, co działo się między nimi na scenie, bawiło kolegów po fachu, dla których związek Łapickiego i Zajączkowskiej przestał być tajemnicą. Do śmiechu nie było za to Elżbiecie Borkowskiej, którą z mistrzem też łączyły bliskie relacje. Gdy po premierze "Szkoły żon" Andrzej spotkał się z Elą w innym przedstawieniu, kobieta nie kryła rozżalenia.

- Zazdrosna o Zajączkowską nie szczędziła mu gorzkich słów. Nie omieszkała przy tym dodać, że w jej karierę nie zaangażował się tak, jak w przypadku Małgosi - zdradza źródło "Na żywo". Łapicki, coraz bardziej zmęczony swoimi adoratorkami, podjął w końcu trudną decyzję i odszedł z Teatru Narodowego. Z tego rozwiązania najbardziej ucieszyła się jego żona Zofia.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:



Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Zajączkowska | Andrzej Łapicki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy