Reklama
Reklama

Małgorzata Pieczyńska dumna z syna. Jest wolontariuszem w sierocińcu!

Syn Małgorzaty Pieczyńskiej znalazł swoje miejsce na ziemi z dala od rodzinnego domu...

Gdy pod koniec lat 80. Małgorzata Pieczyńska (55) wyjechała z Polski i na stałe osiadła w Szwecji, wszystko było dla niej nowe, fascynujące, ale i trudne. Nie znając nawet słowa w języku szwedzkim, walczyła o swoje i robiła to, co naprawdę chce.

Tę zasadę wpoiła też 25-letniemu synowi Victorowi. Chłopak w Ameryce Środkowej jest wolontariuszem w sierocińcu, zakłada szkoły, instaluje zbiorniki na wodę. Aktorka nie kryje dumy, patrząc na jedynaka. Stara się spędzać z nim jak najwięcej czasu, bo już jesienią Victor wyruszy na kolejną wyprawę. Tym razem do Panamy.

Reklama

Miałem wymarzone dzieciństwo

Gdy jej pierwsze małżeństwo z aktorem Andrzejem Pieczyńskim zakończyło się rozwodem, aktorka marzenie o zostaniu mamą musiała odłożyć na później. Spełnił je drugi mąż, szwedzki biznesmen polskiego pochodzenia, Gabriel Wróblewski. Aktorka bez wahania oddała się wychowaniu syna, poświęcając karierę.

- Długo sama się nim zajmowałam, pierwszą nianię miał w wieku trzech i pół roku - wspomina, dodając, że odrzuciła popularne
w Szwecji bezstresowe wychowanie.

- Zawsze mówiłam: "Kochaj syna do piątego roku życia jak księcia, od piątego do piętnastego jak niewolnika, a od piętnastego jak przyjaciela".

Przyznaje też, że na to, by zostać przyjaciółką syna, musiała ciężko pracować.

Victor z kolei podkreśla, że "miał wymarzone dzieciństwo". - Jak skończyłem 10 lat, mama zabrała mnie na Florydę. Otrzaskałam się z angielskim - opowiada.

Wkrótce podróże stały się jego pasją. Wspierając syna finansowo, Małgorzata dbała, by pieniądze nie przesłoniły mu świata. Gdy jego koledzy otrzymywali na 18. urodziny cenne upominki, skutery, zegarki... , ona zafundowała mu wyprawę w Tatry z przewodnikiem.

Docenił to dopiero, gdy po raz pierwszy wyruszył do Ameryki Południowej.

Mam się uczyć dla papierka?

Zaczęło się od naprawy autobusu szkolnego, a potem stało się coś dziwnego. Zakochał się w tym miejscu, w tamtejszych prostych ludziach, dla których dobra materialne nie mają znaczenia. Życie w Ameryce stało się dla niego ciekawsze niż siedzenie w szkolnej ławce. Zrezygnował ze studiów, rzucając najpierw psychologię i kryminalistykę, a potem lingwistykę.

- Mam się uczyć tylko dla papierka? Komu na tym zależy, chyba najbardziej tacie i dziadkom w Polsce - mówi Victor.
Małgorzata i jej mąż mają odmienne poglądy na temat życiowych decyzji syna, ale w pełni je akceptują.

- Jego ojciec byłby dumny, gdyby za jego pasją szedł sukces ekonomiczny. Dla mnie sukces znaczy coś więcej niż kasa. Inwestycja w siebie to najważniejsza rzecz - dodaje Pieczyńska. I przyznaje, że dobrze rozumie swoją latorośl, bo poczucie wolności też jest jej bliskie. Syn nigdy nie usłyszy od niej: idź na studia, zrób karierę, kup dom na kredyt, bo bardziej zależy jej na tym, by pozostał sobą i realizował się na swój sposób.

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Małgorzata Pieczyńska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy