Reklama
Reklama

Maja Ostaszewska słono zapłaciła za walkę z PiS! "Straciłam..."

Maja Ostaszewska (46 l.) żali się w najnowszym wywiadzie, że boleśnie odczuła skutki swojego politycznego zaangażowania...

Aktorka od lat mocno angażuje się w sprawy społeczne. Maję często można zobaczyć na wiecach protestacyjnych i marszach, które na ogół są nie w smak obecnej władzy.

Ostaszewska w rozmowie z Plejadą przyznaje, że za angażowanie się w sprawy społeczne przyszło jej słono zapłacić. 

"Pewnie gdybym nie angażowała się tak mocno w sprawy społeczne, nie uczestniczyła aktywnie w działaniach na rzecz praw kobiet, nie przeciwstawiała się dyskryminacji, niehumanitarnemu traktowaniu zwierząt, to nie spotykałabym się z hejtem, którego często doświadczam. Ale sprzeniewierzyłabym się wtedy sobie. Wydaje mi się, że w życiu ważne jest to, żebyśmy pozostali sobą i żeby to, co mówimy i robimy, było spójne. Chcę być uczciwa sama ze sobą i nie mam zamiaru udawać, że czegoś nie widzę, jeśli dzieje się to na moich oczach" - deklaruje.

Reklama

Ostaszewska odczuła to jednak także finansowo. Tego się nie spodziewała.

"Straciłam [kontrakt reklamowy przez swoje zaangażowanie społeczne - przyp. red.], nie jeden. (...)  To było przykre. Poczułam się nieco zażenowana. Wydawało mi się, że to jest bardzo nie w porządku. Zwłaszcza, że osoby, które mi zakomunikowały tę decyzję, twierdziły, że prywatnie podzielają moje poglądy. Nie miałabym z tym problemu, gdyby okazało się, że nie pasuje im mój sposób życia, nie zgadzają się z tym, co mówię i dlatego nie chcą, żebym była twarzą ich firmy. To byłoby dla mnie w stu procentach zrozumiałe. A w tym przypadku nie było to fajne. Pieniądze ponad wartościami" - zapewnia Ostaszewska. 

Maja nie zamierza jednak rezygnować z głoszenia i bronienia swoich poglądów. Aktorka nie może chociażby patrzeć, jak w naszym kraju poniża się i dyskryminuje osoby o odmiennej orientacji seksualnej! 

"Paradę popieram rokrocznie. Należę do sojuszników osób LGBTiQ. Niewyobrażalny jest dla mnie atak na drugiego człowieka, bez względu na jego płeć, pochodzenie, światopogląd, orientację seksualną czy status społeczny. Uważam, że każdy ma takie samo prawo do szczęścia i wolności. Obecnie jeszcze silniej to podkreślam, ponieważ widzę bardzo wyraźny, paskudny atak na społeczność LGBTQ. Jak można zakłamywać rzeczywistość, przeinaczać fakty i wrzucać wszystko do jednego worka? 

Maja zauważa, że rządzący specjalnie manipulują opinią publiczną. Tak jest chociażby w przypadku wychowania seksualnego, które w Polsce jest demonizowane! 

"Tyczy się to chociażby edukacji seksualnej. Jestem mamą dwójki dzieci i uważam, że jest ona niezbędna. Młodzi ludzie, którzy dorastają, nie rozumieją wszystkich zmian, które w nich zachodzą. I to właśnie edukacja seksualna może pomóc im to zrozumieć, nauczyć szacunku do ciała swojego i drugiego człowieka, a także nieprzekraczania pewnych granic. Dzieciom, oczywiście dostosowanym do ich wieku językiem, powinno się wytłumaczyć, czym jest zły dotyk i jak reagować, gdy się z nim spotkają. Przecież wszystkie doniesienia dotyczące pedofilii w Kościele czy innych instytucjach bardzo często pokazują, że te dzieci w swojej traumie były całkowicie samotne, nie zdawały sobie sprawy z tego, że powinny o tym komuś powiedzieć. To są szalenie ważne sprawy. Odwracanie kota ogonem i mówienie, że edukacja seksualna jest seksualizacją dzieci to jakiś absurd" - oburza się. 

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy