Reklama
Reklama

Maja Frykowska: Byłam dręczona przez demony

Słynęła ze skandali, a media nazywały ją "dziwką". Żeby pozbyć się diabła, który ją opętał, przeszła egzorcyzmy.

Jej udział w "Big Brotherze" w 2002 roku miał być trampoliną do wielkiej kariery aktorskiej. Ale Maja Frykowska (39 l.) bardzo szybko została jedynie wielką skandalistką. Po tym jak w reality show uprawiała seks z kolegą z programu, sława Frytki ocierała się o pornografię, a ją samą media nazywały "dziwką". Próbowała swych sił jako piosenkarka i aktorka, ale dużo lepiej wychodziło jej pozowanie na ściankach i rozbieranie się w magazynach dla panów.

Kilka lat temu nagle zniknęła. Wszyscy zastanawiali się, co takiego się stało. Znalazła się w momencie, kiedy nie wiedziała, w jakim kierunku iść. - Moje życie kiepsko wyglądało. Byłam pogubiona. Próbowałam narkotyków. Sex, drugs and rock'n'roll. Tak naprawdę wygląda show-biznes. Miałam dosyć takiego życia - opowiada.

Reklama

Przez narkotyki doświadczała stanu odłączenia od ciała, widziała straszne rzeczy, czuła, że może umrzeć. Pewnego dnia zadzwoniła do niej koleżanka, której nigdy nie darzyła sympatią, i zaprosiła na casting do filmu, do Wrocławia. - Kiedy dotarłam na miejsce, okazało się, że uczestniczę w jej weselu - wspomina. Frykowska zajęła miejsce obok panny młodej, która powiedziała: "Bardzo się zmieniłam, bo oddałam swoje życie Jezusowi. Zrobisz tak i zaczniesz nowe życie, to, co stare, zostanie wymazane, staniesz się nowym człowiekiem" - opowiada.

Maja zaczęła zastanawiać się nad tymi słowami. Gdy wracała do Warszawy, w samochodzie, w którym byli nawróceni przyjaciele panny młodej, usłyszała Ewangelię. - Zaczęłam się modlić. Przestały mnie interesować narkotyki, imprezy, melanże, faceci - wylicza. Jednak szatan nie chciał jej tak łatwo wypuścić.

Doświadczyła dręczenia przez demony. Potrzebne były kilkugodzinne egzorcyzmy. - Ryczałam, krzyczałam, wrzeszczałam, wykręcało mnie. Kiedy skończyliśmy, miałam zakwasy i nie mogłam się ruszać przez trzy dni - opowiada Frykowska. - Spotkałam szatana. Wiem, że istnieje, a jego największym sukcesem jest to, że wielu ludzi w niego nie wierzy, bagatelizuje go. Tak naprawdę świat duchowy jest o wiele bardziej realny niż ten, w którym my żyjemy - podkreśla Maja.

W kościele odnalazła spokój i miłość życia. W 2014 roku wyszła za mąż za pięć lat młodszego Michała. Rok później na świecie pojawiła się ich córeczka. - Rodzina jest teraz dla mnie najważniejsza, zaraz po Jezusie. Mój mąż to cudowny, wspaniały człowiek, którego sobie wymodliłam na kolanach. Jesteśmy w małżeństwie Bożą jednością. To jeden z cudów, bo kiedy oddajesz życie Jezusowi, dzieją się niezwykłe rzeczy - opowiada.

Dziś wstydzi się swojej przeszłości i modli, żeby córka nigdy nie robiła tego, co ona. Ale wie też, że jej problemy wzięły się z dzieciństwa. Maja jest nieślubnym dzieckiem, jej rodzice poznali się w szkole. Nigdy jednak się nie pobrali. Mama wyjechała do Niemiec, tata, Bartłomiej Frykowski, założył nową rodzinę, w której nie była mile widziana. Relacje z ojcem nawiązała na krótko przed jego samobójczą śmiercią.

To nie pierwsza tragedia w ich rodzie. Dziadek, Wojciech Frykowski został zamordowany przez sektę Mansona w willi Romana Polańskiego. - Pytałam Boga, dlaczego popełniłam tyle błędów. Bazą tego, w jaki sposób idziesz w świat, jest dzieciństwo. Mnie wychowywała babcia. Nie miałam pełnej rodziny - podkreśla.

Wie, że jej nawrócenie było wielką łaską, ponieważ im większy popełnia się grzech, tym większe jest Boże Miłosierdzie. Nie wyklucza też, że zostanie ponownie mamą - Modlimy się z mężem o wolę Bożą w naszym życiu - mówi Maja.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Maja Frykowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy