Reklama
Reklama

Magdalena Popławska: Córka w roli głównej!

Magdalena Popławska (36 l.) niechętnie mówi o swoim życiu prywatnym. Pomimo różnych plotek, konsekwentnie odmawia komentarza na temat związku z ojcem swojej córeczki. Woli za to skupić się na wychowaniu pociechy, która jest dla niej największym skarbem.

Jak smakuje cud narodzin, Magdalena Popławska przekonała się we wrześniu zeszłego roku, kiedy na świecie zameldowała się jej córka Zosia. Od tego momentu nic nie było takie samo. A szczęśliwa aktorka, choć w jej życie wkroczyło niewyspanie i zmęczenie spowodowane opieką nad córką, po jakimś czasie ze zdumieniem zauważyła, że odkąd została matką świat kobiet jest o wiele ciekawszy i bogatszy niż męski.

Żeby żyć, tak jak się chce, trzeba się dobrze zorganizować, walczyć o siebie - mówiła prawie 10 lat temu w wywiadzie dla "Zwierciadła". Walkę ma chyba we krwi, bo od dziecka bierze się z życiem za bary. Urodziła się w Zabrzu. Z okien rozciągał się widok na pola, za którymi były Biskupice. W domu dużo książek. Mama nauczycielka polskiego zainteresowała córki teatrem. Ojciec - wuefista zaszczepił w córkach miłość do sportu. Byłoby idealnie, gdyby nie fakt, że ojciec nadużywał alkoholu.

Reklama

- Ten problem dotknął moją rodzinę, zniszczył trochę naszego życia. Przede wszystkim to ogromny wstyd, zaburzenie relacji w rodzinie, zamiana ról. Dziecko bierze odpowiedzialność za rodziców i musi być bardziej dojrzałe od nich. A potem w dorosłym życiu ma problemy emocjonalne - cytował słowa aktorki "Dobry Tydzień".

W czerwcu br. Magdalena ze starszą o 4 lata siostrą Aleksandrą pochowały ojca w Zabrzu. Mama Maria, która w młodości chciała zostać aktorką, ale nie starczyło jej odwagi na realizację marzenia, znalazła sposób, by być blisko sceny. Grała w pierwszym prywatnym amatorskim teatrze powstałym na Śląsku. Angażowała się we wszelkie kółka i konkursy recytatorskie, prowadziła Teatr Prawdziwy, który integrował dzieci niepełnosprawne ze zdrowymi. Zaraziła córki swoją miłością, zabierała je na spektakle. To, kim są dzisiaj, Magdalena i Aleksandra w dużej mierze zawdzięczają mamie.

Choć Magdalena przez moment stanęła na rozdrożu. Po liceum ekonomicznym miała dylemat, co dalej? Z pomocą pośpieszyła siostra. Złożyła za Magdalenę papiery do PWST. - Była urodzona do tego zawodu - tłumaczy. Jak każde rodzeństwo mają za sobą bitwy o kosmetyki, ubrania, małe domowe kłamstewka. Dziś nie wyobrażają sobie bez siebie życia. Są dla siebie opoką w każdym trudnym momencie. Ale przy wyborze uczelni zadziałał instynkt. Aleksandra skończyła PWST we Wrocławiu. Magdalena wybrała Kraków, by już na starcie ich nie porównywano. W końcu obie wylądowały w Warszawie. Ściągnął je reżyser Grzegorz Jarzyna.

Dziś żartują: - Gdy jedna z nas nie może wziąć udziału w jakimś przedsięwzięciu, to poleca drugą. Mamy polecać siostry Bohosiewicz? Dobrze, żeby rola została w rodzinie, po co ją oddawać innej aktorce? Razem zagrały w serialu "Wataha". - Zabawne było, jak we wspólnej scenie musiałyśmy mówić do siebie "proszę pani" - śmieją się. Starsza z sióstr dziś realizuje się również jako reżyserka.

Magdalena na razie nie odważyła się na ten krok. Właśnie możemy ją oglądać w drugim sezonie serialu "Pakt", gdzie wciela się w postać prezydent Bytomia Anny Wagner, a na dużym ekranie w filmie Macieja Pieprzycy "Jestem mordercą". Tym samym udowadnia, że rzeczywiście jest dobrze zorganizowana i potrafi walczyć o siebie, bo udaje jej się łączyć wychowywanie córki z pracą.

W tym momencie warto zacytować jej słowa, zanim na świecie pojawiła się Zosia. - Wzruszają mnie cudze dzieci. Uwielbiam moją siostrzenicę... gdy ma dobry humor. I uwielbiam spędzać z dziećmi czas, jak wiem, że potem mogę oddać je rodzicom i zająć się sobą. Dziś Magdalena Popławska, mama z 15-miesięcznym stażem, wyznaje: - Potrafię cieszyć się życiem, dzięki miłości do córki. Uświadomiłam sobie, że będę dla niej wzorem kobiety. Macierzyństwo mnie zmieniło, zrozumiałam, że z jednej strony to niezwykła więź, której z niczym nie da się porównać. Miłość i tęsknota największa na świecie. A z drugiej kryzysy, zmęczenie i strach. No i ogromna odpowiedzialność, która zobowiązuje. Jako kobieta definiuję się na nowo ("Elle").

Aktorkę dziś często można spotkać na spacerach z córką na warszawskim Żoliborzu, gdzie mieszka. Towarzyszą im psy, które Magdalena uwielbia. Angażuje się w akcje obrony zwierząt i proekologiczne - wystąpiła m.in. w filmie o odradzaniu się tradycyjnego bartnictwa i życiu pszczół "Łowcy miodu" Krystiana Matyska (2016).

Zawsze otaczała ją aura tajemnicy. Niechętnie opowiadała o swoim życiu prywatnym. Częściej inni mówili za nią. Tak było, gdy przez jakiś czas jej partnerem był Bartłomiej Topa. Gdy razem zagrali w pięknym filmie "Prosta historia o miłości" (2010) Arkadiusza Jakubika, filmowa fikcja zderzyła się z życiem albo odwrotnie. W każdym razie ich milczenie nasilało ciekawość.

Kiedy była w ciąży, historia powtórzyła się. Jej koleżanki po fachu w podobnej sytuacji pozują do sesji, z dumą pokazują rosnący brzuch i chwalą partnera, ona konsekwentnie milczała. Natomiast środowisko szeptało fantastyczne historie. Spekulacje podsycał fakt, że u boku aktorki od lat nie pojawił się żaden mężczyzna. Ponieważ i ona, i jej partner nadal milczą, więc niech tak pozostanie. Najważniejsze, że dziecko jest zdrowe, świetnie się chowa i jest wielką miłością aktorki.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:


Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Magdalena Popławska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy