Reklama
Reklama

Maciej Dowbor: Tata brzmi dumnie

Widzowie znają Macieja Dowbora (40 l.) z anteny Polsatu. Prócz tego, że prowadzi show "Twoja twarz brzmi znajomo", jest jeszcze właścicielem firmy producenckiej, która przynosi mu olbrzymie zyski. Jego grafik jest jednak tak napięty, że do domu dziennikarz wraca dopiero późnym wieczorem. W weekendy z kolei dorabia jako prowadzący branżowe imprezy. "Muszę zrobić wszystko, żeby moje córki miały fajne dzieciństwo" - tłumaczy.

Syn znanej dziennikarki, mąż aktorki Joanny Koroniewskiej i tata 10-letniej Janinki oraz 1,5-letniej Heleny. Jest gospodarzem programu "Twoja twarz brzmi znajomo", w radiu RMF FM prowadzi "Szczęśliwą loterię".

Jak wygląda pana dzień?

- Dosyć podobnie. Wstaję po 6 rano, żeby przygotować Janinkę do szkoły. Zajęcia w szkole muzycznej, do której musimy dojechać, zaczynają się o 8.00, więc poranki spędzamy 40 minut w koszmarnych korkach.

Później zaglądam do mojej firmy producenckiej, a w międzyczasie staram się zrobić chociaż jeden trening sportowy. Pilnuję, żeby wrócić do domu o takiej porze, żeby przynajmniej ostatnie dwie godziny dnia spędzić z Helenką. W weekendy zdarza mi się prowadzić różne imprezy.

Grafik ma pan mocno napięty. Ojcostwo pana zmieniło?

- Dzieci uczą nas nie tylko odpowiedzialności za rodzinę, ale też świadomości, że nie jesteśmy już sami dla siebie na tym świecie. Wiem, że muszę zrobić wszystko, żeby moje córki miały fajne dzieciństwo i mogły cieszyć się pełną rodziną jak najdłużej.

Reklama

Robię wszystko, żeby nie straciły takiej szansy, na przykład przez zniknięcie któregoś z rodziców. Praca jest bardzo elastyczna, a rodzina jest wartością niepodważalną. Im człowiek jest starszy, tym bardziej zdaje sobie z tego sprawę. Zwłaszcza kiedy ma dwie fantastyczne córki.

Radzicie sobie?

- Korzystamy z pomocy. Sami nie dalibyśmy sobie rady, kiedy oboje z Aśką pracujemy.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Uczestniczy pan w urządzaniu wnętrz?

- Raczej jako ciało akceptujące. Mój gust nazywa się Joanna Koroniewska (śmiech). Gdy pada pytanie, czy mi się pomysł podoba, bez względu na to, co o nim myślę, zawsze odpowiadam twierdząco. Akurat to pole oddałem żonie, która do urządzania wnętrz ma świetny zmysł.

Pracuje pan nad sobą?

- Wyjście na 2-godzinny trening biegowy o godzinie 22 przy temperaturze minus 10 stopni, to jest prawdziwa próba charakteru.

Jakie wartości chce pan przekazać swoim córkom?

- Przede wszystkim uczciwość. Uczę je, że trzeba być porządnym człowiekiem, czyli takim, który może spojrzeć w lustro i nie czuć na ten widok obrzydzenia. Po prostu, żeby żyć w prawdzie i nie utrudniać życia innym.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy