Reklama
Reklama

Leon Niemczyk: Przed jego pogrzebem wybuchł skandal!

Kiedy Leon Niemczyk (†82 l.) zachorował, zwrócił się w kierunku wiary. Zanim odszedł, wyspowiadał się z całego życia.

Zamiłowanie do hulaszczego trybu życia Leon Niemczyk odziedziczył po tacie, który nie przejmował się szóstką dzieci, pozostawionych w mieszkaniu na starym Mokotowie w Warszawie, tylko ruszał w miasto. "Ojciec żył szybko: bankiety i kobiety" - wspominał. Szybko też umarł, tuż przed wybuchem wojny, zostawiając żonę samą z dziećmi.

W czasie okupacji nastoletni Leon powiadamiał saperów o bombach do rozbrojenia. Pewnego dnia został postrzelony w udo. Przez rok poruszał się o kulach. Szukali go gestapowcy, więc wyjechał z miasta. Wrócił, gdy wybuchło powstanie. Po jego upadku trafił do Niemiec, do bauera, hodowcy bydła.

Reklama

Do Polski wrócił w 1945 roku, by odnaleźć matkę. Mieszkała we Wrocławiu. A brat Ludwik zajmował się przemycaniem ludzi na Zachód. W 1947 roku w grupie, która przekraczała granicę w Cieszynie, był też Leon. Niestety, zostali zdemaskowani. Leona dość szybko wypuszczono, Ludwik bity, męczony wyszedł z więzienia w 1951 roku i uciekł do Kanady. Od tego czasu bracia się od siebie oddalili i nigdy nie pojednali. Chodziły plotki, że zdradził jeden z nich, po latach okazało się, że był to ktoś trzeci.

Z marzeń o emigracji wyleczyła Niemczyka sława. U progu kariery w 1961 roku wystąpił w filmie "Nóż w wodzie", nominowanym do Oscara. W jego życiu zaczęły się liczyć dwie rzeczy: filmy i kobiety. Żenił się sześć razy, nie licząc licznych romansów. "Byłem jakiś kochliwy" - wspominał. Jan Sztaudynger ułożył o nim taką fraszkę: "Jedna używa grzebyka, a druga Niemczyka".

W Dianie, córce kubańskiego lekarza przydzielonego do ekipy filmowej "Zejścia do piekła", zadurzył się w ciągu trzech tygodni zdjęciowych. Ślub wzięli w Hawanie. Rozwiedli się korespondencyjnie kilka tygodni później.

Z Niemką Dorit tworzyli małżeństwo na odległość. Ona reżyserowała w Berlinie, on grał w Łodzi. Kiedy przyszedł po nią na stację Łódź Kaliska i za piękną kolię otrzymał dwa przeterminowane budynie wiedział, że to już koniec.

Małżeństwem z rozpaczy był związek z księgową z wytwórni filmowej. Leon był samotny, Jadwiga również, znajomi radzili się pobrać.

Z małżeństwa z Tatianą Zuanar narodziła się córka. Monikę zostawił, gdy miała dwa latka. Nie ceniła nigdy ojca. "Sąd nakazał spotykać się z dzieckiem, a więc się spotykał. Nie mam z dzieciństwa związanych z nim zbyt miłych wspomnień" - mówiła i opowiedziała historię, jak pewnej zimy zabrał ją na sanki, ale zgubił po drodze i w ogóle tego nie zauważył.

Ostatnią miłość spotkał pod koniec życia. Dobiegał osiemdziesiątki, a Iwona miała około 30 lat. Nazywał ją "cudem Bożym". Był już wtedy zaprzyjaźniony z księdzem Januszem Koplewskim, dzięki któremu zbliżył się do wiary. "Co roku przyjeżdżał do mojej parafii do Międzyzdrojów. Na mszy czytał lekcje, a potem przeprowadziliśmy wiele rozmów o życiu i Bogu" - opowiada "Dobremu Tygodniowi" kapłan.

W 2006 roku aktora pokonał rak płuc. Kiedy ksiądz z parafii odmówił mu pochówku, interweniował przyjaciel. "Leon przed śmiercią wyspowiadał się, dostał rozgrzeszenie z całego życia, przyjął sakrament chorych i komunię" - opowiada. "Miał sześć żon, nie udało się. Jego postępowanie było niemoralne, ale nie można przekreślać człowieka. I łotrowi na krzyżu zostało przebaczone" - dodaje ksiądz Koplewski.




Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Leon Niemczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy