Reklama
Reklama

Lara Gessler rozżalona. Nie tak miał wyglądać jej ślub!

Lara Gessler (28 l.) udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o swoim ślubie z Pawłem. Córka restauratorki jest rozżalona. Chciała, by uroczystość miała charakter prywatny, tymczasem - jak twierdzi - nieoczekiwanie zjawili się... paparazzi.

Czy to prawda, że nie ma pani dobrych relacji z matką?

Lara Gessler: - Nie żyję plotkami i szczerze mówiąc, mało mnie interesuje, co one ze sobą niosą. Nasza rodzina jest zbiorem indywidualności, każdy robi swoje. Niczego na sobie nie wymuszamy i absolutnie nie można powiedzieć, że nasze relacje są złe. Jest wprost przeciwnie - bardzo wspieramy się nawzajem.

Ale chociaż pani matka jest najsłynniejszą restauratorką w Polsce, nie zgodziła się pani, żeby to ona decydowała o oprawie i przebiegu ślubu oraz wesela. 

Reklama

- Po prostu chcieliśmy z Pawłem, żeby ślub był niespodzianką, atrakcją także dla naszych bliskich. Chcieliśmy też zrobić to po swojemu, w nieco baśniowym stylu, niezobowiązującym, trochę romantycznym. Typowe wesele w ogóle nie wchodziło w grę. I udało się nam przygotować coś oryginalnego.

A czy było coś, co się wam nie udało?

- Nie udało nam się uciec przed zainteresowaniem medialnym, choć bardzo pragnęliśmy tego uniknąć i także w tym celu trzymaliśmy wszystko w wielkiej tajemnicy. Wybraliśmy niepopularny na takie ceremonie lasek sosnowy. Bardzo się ucieszyliśmy, gdy znaleźliśmy to miejsce, ale, niestety, paparazzi również tam dotarli. Poza tym wszystko przebiegło zgodnie z naszymi planami i marzeniami. Było bardzo kameralnie. Przyszli ludzie, na których najbardziej nam zależało, grono najbardziej przychylnych nam osób, szczerych, takich, które znamy od wielu lat. To było zresztą dla nas najważniejsze - żeby ich wszystkich połączyć, żeby razem mogli być świadkami tego wydarzenia.

Czy wśród zaproszonych na ślub gości był także Waldemar Kozerawski, partner życiowy pani matki?

- Był zarówno Waldek, jak i jego syn. Ja mam z Waldkiem świetny kontakt, nasze relacje nigdy nie były złe. Zaprosiliśmy też jego córkę, ale jej, niestety, nie udało się przylecieć.

Pani mama ujawniła mediom, że sakramentalne "tak" wypowiedzieliście sobie państwo w zagajniku. To był ślub kościelny?

- Nie było ślubu kościelnego i nie będzie.

A dzieci planujecie? Pytam, bo gdy zapytałam pani matkę, czy już jest gotowa na wnuki, wyraźnie unikała odpowiedzi.

- Żyjemy w kraju na tyle nowoczesnym, że nie trzeba myśleć tak sztampowo: jeśli jest ślub, to potem muszą być także dzieci. Niczego z mężem nie planujemy. Ślub wzięliśmy po to, aby być bliżej siebie, i tak naprawdę tylko po to.

Pozostaliście przy swoich nazwiskach?

- Tak. Oboje zostaliśmy przy swoich nazwiskach.

Planujecie wkrótce podróż poślubną?

- Taka podróż się szykuje, ale jeszcze nie w tej chwili.

Rozmawiała: Magdalena Ziętkiewicz

Twoje Imperium
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama