Reklama
Reklama

Księżna Kate i książę William byli przerażeni tym wypadkiem! Zawiniła ochrona?!

Podczas jazdy samochodem, w którym byli księżna Kate (37 l.) i książę William (34 l.) o mały włos nie doszło do tragedii, która zrujnowałaby prestiż policji. Ochrona królewskiej rodziny Windsorów jest kosztowna i ryzykowna, jednak mało kto wie, jak wygląda to od zaplecza.

Wszystko trwało sekundę, pędzący z limuzyną pary książęcej Kate i William motocykliści rozwinęli sporą prędkość w mieście, w strefie ograniczenia do 30 mil na godzinę (ok. 48 km/h). Lusterko potężnego białego motocykla zaczepiło 83-letnią mieszkankę Londynu, Irene Mayor.

Niewiele brakowało, by jej upadek na chodnik okazał się śmiertelny. Ofiara trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Książęca para kontynuowała podróż do Windsoru, by potem wysłać poszkodowanej bukiet kwiatów i przeprosiny.

Londyńska tragedia jest teraz szczegółowo analizowana przez policyjnych ekspertów. Nerwowość obstawy i ochroniarzy koronowanych głów można zrozumieć. Nie dość, że Windsorowie są na celowniku grup terrorystycznych, to jeszcze mogą paść ofiarą ataków zawiedzionych fanatycznych wielbicieli monarchii!

Reklama

Na ochronę rodziny królewskiej idą więc gigantyczne pieniądze, których nie uwzględniają oficjalne statystyki utrzymania dworu. Koszty te są szacowane na 20 mln funtów rocznie (czyli ponad 90 mln złotych).

Każdy z motocyklistów jadących w książęcej kawalkadzie to agent Specjalnej Grupy Eskorty (SEG), który przeszedł sześciomiesięczne przeszkolenie. Wie, jak jechać szybko i bez ryzyka (przynajmniej powinien!), umie radzić sobie z próbami porwania i jest specem od walki wręcz (mają też pistolety Glock 17!).

***
Czytaj więcej na kolejnej stronie: 

Takie szkolenia sporo kosztują. W Wielkiej Brytanii, inaczej niż w wielu krajach, kolumny wiozące royalsów nie łamią aż tak jaskrawo przepisów. Królowej, jej bliskiej rodziny, a nawet kuzynów strzegą przez 24 godziny na dobę agenci specjalnych jednostek Scotland Yardu. Prowadzi to do maturalnej zażyłości z oficerami.

Najsłynniejszą taką historią był romans księżnej Diany z Barrym Mannakee’em. Dwa lata temu ujrzały światło dzienne taśmy, na których Diana zwierza się, że gotowa byłaby "rzucić wszystko i uciec z nim na koniec świata". Szkoda, że podobna zażyłość nie łączyła już Diany z kolejnymi agentami (Mannakee zginął w wypadku motocyklowym) i że po rozwodzie z Karolem odmówiła - bojąc się szpiegowania - oficjalnej ochrony, którą nadal oferował jej brytyjski dwór.

W 1997 r. żaden agent Scotland Yardu nie wsiadłby do mercedesa prowadzonego przez podpitego kierowcę Henri Paula i z pewnością zabroniłby tego Dianie (księżna miała wówczas prywatnego ochroniarza, który przeżył wypadek, bo zapiął pasy).

O dużym szczęściu natomiast mogła mówić rodzina królewska dużo wcześniej, w 1974 r. Psychicznie chory porywacz Ian Ball zajechał drogę królewskiemu rolls-royce’owi i usiłował wyciągnąć księżniczkę Annę, którą trzymał za rękę jej mąż Mark Phillips.

Ball był uzbrojony i oddał w sumie aż jedenaście strzałów. Najpierw wyeliminował agenta królewskiej ochrony Jima Beatona, któremu zaciął się pistolet. Tragedii zapobiegł przypadkowy przechodzień, były bokser Ron Russell, który pokonał Balla sierpowym. Ten napad dał z pewnością dużo do myślenia specom od ochrony Windsorów! 



Życie na Gorąco - Dworskie Życie
Dowiedz się więcej na temat: Księżna Diana | Kate Middleton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy