Reklama
Reklama

Krzysztof Krawczyk powiedział, jaką ma emeryturę! "Kto myślał o przyszłości, ten ma"

Polskie gwiazdy regularnie żalą się w mediach na niską emeryturę. Krzysztof Krawczyk (74 l.) postanowił im odpowiedzieć. "Kto myślał o przyszłości, ten ma" - komentuje.

74-latek zdecydował się na zawieszenie kariery artystycznej. Decyzję tę przyspieszyła pandemia, która trwa już od wielu miesięcy.

"Nie kończę kariery, tylko zawieszam koncerty z powodu koronawirusa" - precyzuje Krawczyk.

"Występy są w obecnej sytuacji bardzo trudne do realizacji. Ostatni raz zaśpiewałem dla publiczności 9 marca tego roku".

Wokalista (posłuchaj nowej piosenki!), jak mówi, będzie jeszcze cieszył publiczność przez wiele lat. Na razie musi wyżyć z emerytury, którą otrzymuje z ZUS-u. Nie jest ona wcale taka niska. Zadbała o nią jego mama i małżonka, która trzyma pieczę nad finansami.

Reklama

"Odłożyłem na czarną godzinę dzięki mojej żonie Ewuni, która w odpowiednim momencie okiełznała we mnie utracjusza" - podkreśla Krawczyk w "Twoim Imperium".

"No i dzięki mamie, która - gdy ja nie myślałem o przyszłości - pilnowała, bym regularnie płacił składki na ZUS. Moja emerytura nie jest wysoka, ale kto myślał o przyszłości, ten ma. Zarabiałem przyzwoicie nawet w PRL. Poza tym przyzwoitość nakazuje równać się do średniej krajowej, bo niby dlaczego miałbym być faworyzowany" - tłumaczy.

Krawczyk nie martwi się swoimi współpracownikami, którzy z dnia na dzień zostali bez środków do życia.

"Sztab musi pomyśleć o sobie, bo ta sytuacja nie spadła nagle z nieba" - dodaje.

On sam w tym trudnym czasie mierzy się z problemami zdrowotnymi: nieudaną operacją biodra i faktem, że jest w grupie podwyższonego ryzyka.

"Gdyby nie było zagrożenia zakażeniem koronawirusa, poddałbym się jeszcze jednej operacji, ale teraz jest to zbyt ryzykowne. A niestety brak ruchu nie wpływa zbyt dobrze na funkcjonowanie organizmu".

Całą swoją przyszłość Krzysztof Krawczyk powierza Najwyższemu, bo - jak mówi - to od niego zależy, czy przeżyjemy ten fatalny okres.

"Mam dopiero 74 lata i jako człowiek wierzący mówię sobie: wszystko w rękach Boga".


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy