Reklama
Reklama

Krystyna Podleska o komedii "Miś": Spotkało mnie dużo dobrego

Mimo że od czasu, kiedy zagrała Aleksandrę Kozeł w komedii Stanisława Barei "Miś" minęło prawie 40 lat, widzowie nadal ją kojarzą z tą rolą. Dzisiaj Krystyna Podleska (71 l.) mieszka pod Krakowem, wciąż gra w serialach i występuje w teatrze.

Aktorka mieszka pod Krakowem, wciąż gra w serialach i występuje w teatrze.

Nie irytuje panią, że rola w "Misiu" zaważyła na pani karierze?

Krystyna Podlewska: - Nie mogę narzekać, bo wszystko, co jest związane z tym filmem, budzi bardzo pozytywne uczucia. Ludzie lubią tę komedię, więc i mnie spotkało dużo dobrego z tego powodu. Z drugiej jednak strony chciałabym pokazać, że potrafię zagrać coś innego.

Urodziła się pani w Anglii, w Londynie, ale mieszka w Polsce. Dlaczego?

Reklama

- Przyszłam na świat w czasie, kiedy rodzice nie mogli wrócić do kraju. Ale nasz dom był bardzo polski. Wszystko robiliśmy po polsku, należałam nawet do naszego harcerstwa, tylko szkoły kończyłam angielskie. Kiedy upadł komunizm, mój mąż Janusz Szydłowski (74 l.), który przyjechał do Anglii w latach 80., postanowił wrócić do kraju, bo bardzo tęsknił. Ja zostałam tam, bo miałam schorowanych rodziców. Ale kiedy zmarli, też wróciłam.

Tęskni pani za Londynem?

- Nie, ponieważ ja już w ogóle nie tęsknię za miastem. A Londyn jest wielkim, męczącym miastem. Owszem, jest cudowny dla ludzi młodych, ale ja nade wszystko cenię sobie teraz przyrodę, spokój i ciszę. Czasami myślę, że wróciłam do Polski za tatę. On bardzo tego pragnął, ale nie zdążył...

Jak dzisiaj wygląda Krystyna Podleska? Zobacz na następnej stronie...

Z dwoma byłymi mężami żyje pani w przyjaźni?

- W ogromnej! Nie miałam z nimi dzieci. Rozstaliśmy się po ludzku, nie kłóciliśmy się. Każde z nas później założyło rodziny. Dla mnie to okropne, gdy wiesza się psy na człowieku, którego się kochało, z którym się żyło...

Dlaczego obecny mąż nie zatrudnił pani w swoim teatrze?

- Problem w tym, że jest dyrektorem muzycznego Teatru Variété, a ja... nie umiem śpiewać! Kiedy w wannie wesoło sobie podśpiewuję, on krzyczy: - Detonujesz! Muszę przyznać, że to jest dość trudna relacja grać u męża, bo jak się pokłócimy, on mówi: - Nie będziesz u mnie grała! Ja takiej broni nie mam.

Wciąż ma pani znakomitą figurę. Jak to się robi?

- Mam psa, z którym, czy deszcz, wichura czy upał, muszę chodzić na kilometrowe spacery. Poza tym ćwiczę w domu i uwielbiam pływać.

***


Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy