Reklama
Reklama

Kret o matce swojego dziecka: Nie będę się zniżał do pewnego poziomu

Pogodynek Jarosław Kret (50 l.) po raz pierwszy wypowiedział się na temat konfliktu z Małgorzatą Kosturkiewicz, matką swojego dziecka.

Przypomnijmy: kobieta zarzuciła gwiazdorowi, że traktuje ich syna przedmiotowo, wykorzystując jedynie do ocieplenia wizerunku ("bo ładnie wygląda z nim na zdjęciach"). Do tego jest niedojrzały i nieodpowiedzialny. W wywiadzie udzielonym magazynowi "Show" producentka wyznała, że wielokrotnie próbowała dogadać się z Kretem, na ogół bezskutecznie. Zdesperowana postanowiła w końcu wnieść sprawę do sądu o ustalenie i uregulowanie jego kontaktów z synem. Więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ

Reklama

Co na to sam zainteresowany?

Mimo że media wciąż opisują pana życie prywatne, uśmiech nie znika z twarzy. Skąd ta siła?

Jarosław Kret: Staram się być optymistą i mam po prostu dobre nastawienie do życia i do ludzi.

A ten cały szum medialny nie przybija pana ani trochę?

J.K.: - To, co ukazało się ostatnio na mój temat, to tylko stek kłamstw. Jestem tym faktem przerażony. Zachowam się z klasą i już nic nie będę mówił. Robię to dla dobra naszego wspólnego dziecka. Nie chcę wynosić prywatnych spraw na forum publiczne, które kulturalni ludzie powinni wyjaśnić i załatwić między sobą.

Ma pan żal do byłej partnerki?

J.K.: - Każdy rozsądny człowiek wie, o co chodzi. Ja sobie nie mogę pozwolić na takie zachowanie. Jestem przerażony, że została w ten konflikt między nami wmanipulowana moja matka, która jest starszą, schorowaną kobietą.

Może warto więc jakoś się obronić publicznie?

J.K.: - Nie będę się bronić, bo to jest bez sensu. Byłem i jestem otwarty na prywatne rozmowy z byłą partnerką, mamą Franka. Ale też chcę zachować klasę i nie zniżać się do pewnego poziomu i nie będę prać osobistych brudów na forum publicznym.

Jakie ma pan teraz relacje z synkiem?

J.K.: - Bardzo dobre. Podczas moich całodziennych dyżurów w TVP jeżdżę do mojego dziecka i wykradam kilka godzin dla niego ze swojego grafiku. Staram się z nim spędzać po kilka godzin. Cały czas widuję się ze swoim dzieckiem, bawię się z nim. Będę walczył o Franka, ale na pewno zgodnie z prawem.

A czy przypadkiem przez pana prywatne kłopoty nie ucierpiała pana pozycja zawodowa?

J.K.: - Robię swoje. Czy moja pozycja jest zagrożona? To są bzdury. Nie mam czasu, żeby chodzić na przyjęcia, a dowiaduję się, że jestem playboyem. Przez ostatnie pół roku byłem tylko jakieś dwa razy na imprezach, jedna to Telekamery, a druga - wręczenie nominacji do tytułu mistrza mowy polskiej.

Czyli w pracy wszystko dobrze?

J.K: - Mój program "Polska według Kreta" jest teraz emitowany w telewizji publicznej dwa razy w tygodniu. Chyba więc jest bardzo dobrze.

A dużo pan pracuje?

J.K: - Skończyłem właśnie książkę kulinarną, takie moje wspomnienia z Indii. Kończę też książkę o Madagaskarze. Kolejną, o chmurach, mam w planach. Trochę więc tej pracy jest.

W życiu prywatnym też tak dużo się dzieje? Może będzie ślub?

J.K.: - Nic nie powiem na ten temat. To nasza tajemnica. Mogę tylko zdradzić, że jesteśmy normalnymi ludźmi i cieszymy się sobą.

Na pewno więc będą wspólne wakacje z Beatą?

J.K.: - Od kilku lat nie pamiętam, co to są wakacje. Jeżdżę po Polsce z programem i prowadzę prognozę pogody w telewizji. Nie mam zbyt wiele czasu. Chwilami czuję się naprawdę zmęczony. Wtedy marzy mi się, żeby odpocząć parę dni. Ale ostatnie prawdziwe wakacje jakie miałem, były jeszcze w czasach studenckich. 


Agnieszka Szmidt

28/2013

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Jarosław Kret
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy