Reklama
Reklama

Krawczyk: Nie jestem złym ojcem

Kiedy wyszło na jaw, że Mikołaj Krawczyk (31 l.) nie zjawił się na chrzcie swoich synów, bo w tym czasie bawił się z Agnieszką Włodarczyk (32 l.) w Stanach, posypały się na niego prawdziwe gromy. Teraz aktor gęsto się tłumaczy.

Mikołaj zwierza się "Party", że on sam bardzo chciał się pojawić na uroczystości. Nie udało się przez... Anetę Zając (30 l.), jego byłą partnerkę i matkę bliźniaków, która skutecznie mu to uniemożliwiła. Według niego aktorka z premedytacją w ostatniej chwili wybrała termin, który mu nie odpowiadał.

"Aneta za każdym razem odpowiadała, że inne terminy są zajęte, a kilka dni przed wylotem do Stanów dowiedziałem się, że chrzest odbędzie się jednak wtedy, gdy mnie nie będzie. Jest mi z tego powodu bardzo przykro" - powiedział Krawczyk magazynowi.

Reklama

Na chrzcinach Gerarda i Harolda zjawili się za to jego rodzice, aktorzy Maria i Mirosław Krawczykowie, którzy z tej okazji przyjechali do stolicy z Trójmiasta.

W tym czasie Mikołaj pełnił funkcję prywatnego ochroniarza i dźwiękowca Włodarczyk na koncercie dla Polonii. Jak relacjonował jeden z tygodników, "otwierał drzwi od limuzyny, torował przejście w tłumie cisnącym się przy straganach". Czy bez niego Agnieszka by sobie nie poradziła?

"Wiem, że teraz ludzie myślą, że jestem złym ojcem, ale tak nie jest!" - pokajał się gwiazdor "Pierwszej miłości" w "Party".

Przekonują was te tłumaczenia czy uważacie, że nie ma dla niego usprawiedliwienia? Wierzycie, że to Aneta jest "tą złą", która uknuła spisek, by pozbawić ojca swoich dzieci możliwości bycia z nimi w tak ważnym dla nich dniu?


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Mikołaj Krawczyk | Aneta Zając | dzieci | Chrzest | Agnieszka Włodarczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy