Reklama
Reklama

Kordek: Show-biznes jest brutalny i skorumpowany

Parę lat temu wieszczono koniec jego kariery. Ale on wraca na szczyt. Sił dodają mu żona i syn, dzięki którym - jak mówi - nie został żałosnym amantem...

W latach 90. był pan gwiazdą za sprawą serialu "W labiryncie". Potem nastąpił okres zawodowej posuchy. Co pan wtedy robił?

Dariusz Kordek: - Z braku konkretnych propozycji aktorskich przez siedem lat tułałem się po różnych biznesach. To były trudne czasy, ale dzięki nim wiele się nauczyłem. Chwilowe załamania zwykle pobudzały mnie do działania. Wypracowałem sobie drugą szansę i począwszy od powrotu do teatru muzycznego i mediów w 2008 r., pnę się w górę.

Żona i syn dodają panu sił do walki o powrót na szczyt?

Reklama

D.K.: - Oczywiście! Maksio uwolnił drzemiące we mnie pokłady energii życiowej. Narodziłem się z nim na nowo. Wcześniej od złych ludzi i sytuacji uratowała mnie Eliza, moja żona.

Kiedyś powiedział pan, że gdyby postawił wyłącznie na aktorstwo, to najprawdopodobniej by się pan stoczył...

D.K.: - Nadal tak uważam. Bez rodziny i domu mógłbym skończyć jako wyleniały amant z nałogami. A tak jestem dojrzałym, dynamicznym tatusiem z perspektywami.

Unieważnienia poprzedniego małżeństwa jeszcze pan nie uzyskał?

D.K.: - Jeszcze nie, bo w Kościele takie sprawy trwają długo. Ale chcę bardzo unieważnić coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. I mam do tego prawo.

Podobno na pana korzyść zeznawały Katarzyna Skrzynecka i Zofia Czernicka...

D.K.: - To prawda. Obie były moimi świadkami w sądzie. Zeznały po prostu prawdę o moim związku, za co jestem i zawsze będę im wdzięczny.

Związek z Edytą Górniak, byłą narzeczoną, wspomina Pan milej?

D.K.: - Między nami przeważnie układało się fajnie. Oboje z Edytą byliśmy bardzo młodzi, pełni zapału, pewni siebie i bezkompromisowi, i to było najfajniejsze.

Pana obecna żona jest też związana ze światem sztuki?

D.K.: - Nie, Eliza prężnie rozwija własną firmę handlową. I jest najlepszą żoną pod słońcem. Jest piękna i ma charakter (śmiech).

Żona jest 15 lat młodsza. Myśli Pan o zabiegach odmładzających?

D.K.: - Ależ skąd! Zdecydowanie chcę się naturalnie zestarzeć. Całe piękno i dobry wygląd człowieka pochodzi z jego czystości fizycznej i duchowej, i do tego dążę. Odpowiednia dieta, suplementy, naturalne oczyszczanie organizmu, ruch fizyczny - to jedyne zabiegi, jakie stosuję i polecam.

A co myśli pan o polskim show-biznesie?

D.K.: - Niestety, jest brutalny, skorumpowany i powierzchowny aż do bólu. Chcąc nie chcąc, jestem jednak jego częścią. Swego zawodowego azylu szukam w teatrze, gdzie wciąż liczą się prawdziwe wartości: praca nad sobą, współpraca zespołowa, odpowiedzialność.

Gdyby kiedyś syn zechciał pójść w Pana ślady, będzie mu Pan to odradzał?

D.K.: - Jak na razie, zdecydowanie tak. Chyba że show-biznes się ucywilizuje (śmiech). Maksymilian musiałby mieć ogromny talent i pracowitość, żebym był o niego spokojny jako o artystę. Czas pokaże, co będzie w życiu robił. Każdy powinien gonić marzenia. A moja rola, jako ojca, to pokazać mu cienie i blaski tej mydlanej bańki zwanej show-biznesem. 

Rozmawiał P.Grabowski

(17/2012)


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Dariusz Kordek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy