Reklama
Reklama

Kora bardzo przeżyła zamach terrorystyczny. Był tam jej syn!

Kora (66 l.) przekonała się, co znaczy drżeć o bliskich. Jej młodszy syn Szymon (41 l.) był w Barcelonie, kiedy w sierpniu zamachowiec wjechał furgonetką w tłum na ulicy La Rambla.

Jeszcze nie tak dawno bała się robić jakiekolwiek plany. Wszystko przez chorobę, która postawiła pod znakiem zapytania nie tylko jej muzyczną pasję, ale również życie... Na szczęście Kora pokonała raka. Mało tego - zaczęła też walczyć o refundację drogiego leku dla innych kobiet, które zmagają się z nowotworem jajnika!

Dopiero gdy to się udało, piosenkarka zaczęła korzystać z dobrodziejstw, jakie niesie emerytura. Nie zamierza na razie wracać na muzyczną scenę, na której na pewno chcieliby ją znów zobaczyć fani legendarnego Maanamu.

Reklama

- Żyłam za mało luksusowo, nie korzystałam z tych pieniędzy, które zarabiałam. Byłam na scenie aż do wycieńczenia, za mało żyłam - wyznała piosenkarka w jednym z niedawnych programów telewizyjnych.

Przed laty śpiewała: "Chcę jeszcze raz pojechać do Europy lub jeszcze dalej, do Buenos Aires...". Niestety, tak daleka podróż pozostanie, przynajmniej na razie, wciąż tylko marzeniem. Wszystko przez niebezpieczeństwo zamachów terrorystycznych.

Ostatnio sama się przekonała, co znaczy drżeć o bliskich. Jej młodszy syn Szymon (41) był akurat w Barcelonie, kiedy w sierpniu zamachowiec wjechał furgonetką w tłum na ulicy La Rambla. Zginęło 13 osób, a ponad 100 zostało rannych. Szymonowi nic się nie stało, jednak od tamtej pory Kora nawet nie myśli, że mogłaby się ruszyć z kraju!

- Wszędzie jest niebezpiecznie, dlatego my za granicę się nie wybieramy. Objeżdżamy Polskę - mówi w rozmowie z dziennikarzami mąż piosenkarki Kamil Sipowicz (64 l.).

***

Zobacz więcej:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy