Reklama
Reklama

Kinga Rusin przeżywa trudne chwile. Na szczęście ma wsparcie

Nie tak miało być. Kinga Rusin (46 l.) nie przypuszczała, że jedną z jej córek spotka coś takiego. Ostatnio dziennikarka wyjawiła, że Pola dręczona jest przez stalkera. W tych trudnych chwilach była żona Tomasza Lisa może na szczęście liczyć na wsparcie.

U boku prawnika Kinga Rusin wreszcie czuje się kochana. To on daje jej poczucie bezpieczeństwa. Teraz, w obliczu zagrożenia, jest dla niej wsparciem. Wieczór spędzają na romantycznej kolacji przy blasku świec, nie szczędzą sobie czułości. 

Jednak po skończonym posiłku Kinga Rusin i Marek Kujawa żegnają się i każde wraca do swojego mieszkania. Dziennikarka nazajutrz prowadzi poranny program "Dzień Dobry TVN" i musi wstać skoro świt. Spędza noc samotnie, by niepotrzebnie nie budzić ukochanego.  

- Włączam światło, muzykę, żeby się dobudzić. Nie ma sensu, żeby Marek zrywał się razem ze mną. Wtedy się rozdzielamy. To taki przywilej nowoczesnego związku - powiedziała dziennikarka w niedawno udzielonym wywiadzie.  

Reklama

Zapewniła jednak, że na co dzień mieszka z partnerem. I to od bardzo dawna.  

O związku gwiazdy stacji TVN i warszawskiego prawnika, trwającym od 2011 r., przez lata było wiadomo niewiele. Para pojawiała się razem jedynie sporadycznie, co mogło sugerować, że łącząca ją relacja jest dość luźna.  

Jednak niedawna wspólna podróż Kingi i jej wybranka do Oceanii, a także coraz odważniejsze wypowiedzi gwiazdy dowodzą, że Marek to naprawdę ktoś wyjątkowy.

- Zmienił moje życie o 180 stopni - przyznała dziennikarka. - Pokazał nie tylko mi, ale z czego się najbardziej cieszę, moim córkom, na czym polega partnerstwo. Na szacunku, zrozumieniu, wspieraniu się nawzajem. Na tym, żeby nigdy nie walczyć, kto jest ważniejszy - wyznała, robiąc przytyk swojemu byłemu mężowi - Tomaszowi Lisowi (51 l.) - który, jako partner, najwyraźniej nie mógł się poszczycić takimi cechami charakteru.  

W wielu poprzednich wywiadach Kinga opowiadała, że u boku męża prowadziła życie kury domowej, a własną karierę zepchnęła na dalszy plan. Jednak mimo tych poświęceń nie uratowała związku.  

W 2005 r. Tomasz odszedł do jej najlepszej przyjaciółki - Hanny Smoktunowicz i wkrótce się z nią ożenił. Rusin długo dochodziła do siebie po tym upokorzeniu.  

- Byłam grubsza, źle umalowana, źle ubrana. Nie zwracałam na to uwagi. Nie dbałam o siebie - przyznała.  

Dopiero udział w "Tańcu z gwiazdami" obudził jej uśpioną kobiecość. Praca w stacji TVN pozwoliła jej rozwinąć skrzydła, a własna firma kosmetyczna nauczyła odważnych decyzji. Kinga zaczęła uprawiać sport, biegać, nauczyła się kitesurfingu.  

Zrządzeniem losu podczas pobytu na Rodos spotkała kilku Polaków, tak jak ona zafascynowanych tym sportem. Jednym z nich był Marek, który początkowo nie zrobił na niej dobrego wrażenia. Odmówił jej pomocy w niesieniu plecaka.  

- Powiedział ze swadą, że jak ktoś jest tak walczącą feministką jak ja, to niech sobie sam radzi - wspominała Rusin. 

Początkowa niechęć przerodziła się w fascynację. Marek nie tylko zdobył serce Kingi, ale jest także jej wspólnikiem. Zainwestował w jej firmę i zajmuje się sprawami prawnymi.  

- Jesteśmy partnerami w wielu wymiarach - wyznała gwiazda.  

Zwłaszcza teraz potrzebuje jego rad i dobrego słowa. W wydanym właśnie oświadczeniu zdradziła, że jej córka Pola od wielu miesięcy jest dręczona przez stalkera.  

- Szantażysta posuwa się do gróźb karalnych i niemoralnych żądań, zakłóca jej spokój, wpędza w psychozę strachu i uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Staje się coraz bardziej bezpardonowy i nie mamy pewności, że nie wprowadzi swoich gróźb w życie - napisała.  

Na szczęście w tych trudnych chwilach nie jest sama.


***
Zobacz więcej materiałów


Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy