Reklama
Reklama

Kinga Rusin o rozwodzie z Lisem i Hance: "Trzeba to przepracować w swojej głowie"

Kinga Rusin (46 l.) i Tomasz Lis (51 l.) rozwiedli się ponad dziesięć lat temu, a ich rozstanie budziło wówczas żywe zainteresowanie. Oni sami nie chcieli udzielać komentarzy. Dopiero teraz dziennikarka postanowiła opowiedzieć o wszystkim.

O ich rozstaniu było naprawdę głośno. Kinga Rusin i Tomasz Lis rozwiedli się w 2006 roku po dwunastu latach małżeństwa. Dziennikarz zostawił żonę dla... jej najlepszej przyjaciółki, Hanny (46 l.). Żeby tego było mało, to właśnie Hanka była świadkiem na ich ślubie.

Mimo że był to niejako publiczny rozwód, bowiem sprawa dotyczyła osób powszechnie znanych, to żadna ze stron nie chciała udzielać oficjalnych komentarzy. Nie było prania brudów i przytyków.

Do dziś Rusin rozpatruje to w kategoriach sukcesu. Cieszy się, że oszczędzili sobie i dzieciom czegoś takiego. Ona sama do teraz niechętnie mówi o rozwodzie oraz o zdradzie przyjaciółki i męża. Zrobiła wyjątek i skomentowała to w rozmowie z Natalią Hołownią z "Gali".

Reklama

Rozmówczyni wprost spytała ją, czy można pogodzić się z tym,że mąż wiąże się z najlepszą przyjaciółką.

"Jak widać można. Myślę, że jak się na mnie spojrzy, to jest to najlepszy dowód na to, że można to przepracować. Po prostu trzeba to przepracować w swojej głowie. Na pewno nie wolno odcinać od siebie przyjaciół. Wręcz przeciwnie! Ja się otoczyłam przyjaciółmi wtedy" - powiedziała Kinga.

Chyba nie żałuje, że tak to się potoczyło. Jej zdaniem miało to jakiś sens. Ostatecznie rozstanie z mężem wyszło jej chyba na dobre. Jest szczęśliwa, ma wspaniałe córki i kochającego partnera.

"Wszystko jest po coś i wszystkie moje doświadczenia życiowe były po coś. Na każdym złym doświadczeniu zbudowałam lepsze. Zweryfikowałam przyjaźnie, swoje podejście do związków, do partnerstwa" - oceniła.

Dzięki tym doświadczeniom mogła pomóc innych kobietom, które zwracały się do niej po radę. "Wiedziałam, co one chcą usłyszeć w danym momencie i czego potrzebują" - stwierdziła dziennikarka.

Przy okazji podzieliła się też nieznanymi dotąd faktami dotyczącymi samego ślubu z Lisem. Wyjawiła, że był "bardzo, bardzo skromny" i uczestniczyło w nim około stu osób, w tym sporo ludzi z telewizji. "Nasze jedyne nagranie ze ślubu zginęło, może to jakiś był omen" - dodała.

Okazuje się, że przed uroczystością dziennikarka wcale się nie stroiła. Suknię zdobyła zaledwie jeden dzień przed ślubem! "Miałam suknię z wypożyczalni sukien ślubnych, którą wypożyczyłam dzień przed ślubem. Poszłam do tej wypożyczalni i okazało się, że nie ma na mnie rozmiaru. Byłam bardzo szczupła wtedy i pani zaproponowała, że może znajdzie taką długą suknię komunijną. To nie była taka typowa suknia ślubna, to była suknia do komunii" - zdradziła.

Żałuje jednego: wzięła ślub zbyt prędko. Z perspektywy czasu widzi, że była wtedy za młoda. Zdają sobie sprawę z tego także jej córki i chyba nie popełnią jej błędu."Miałam 23 lata wtedy. Uważam, że to zdecydowanie za wcześnie. Moje córki też tak mówią" - wyjawiła Rusin.

***
Zobacz więcej materiałów

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy