Reklama
Reklama

Kayah wybaczyła ojcu!

Przez lata nie miała dobrych relacji z tatą, który ją krytykował. Dziś stara się o tym nie pamiętać.

Dla kobiety pierwszym mężczyzną w życiu jest ojciec. A mój ojciec? No cóż, nie udało mu się być fajnym tatą - wyznała ostatnio Kayah (48 l.).

Gwiazda od dziecka miała wiele kompleksów, a ojciec ciągle ją krytykował. Uważał, że jest brzydka i nie ma talentu. Nie zaszczepił w niej poczucia własnej wartości, nie docenił. Dla dorastającej dziewczynki to było strasznie przykre. Pamięta, że nie mogła nawet spoglądać na siebie w lustro.

Kiedy miała 11 lat, ojciec opuścił rodzinę i wyjechał z Polski. Gdy mama jej o tym powiedziała, wybiegła niby do koleżanki i godzinę przepłakała na klatce schodowej. Było to dla niej najbardziej traumatyczne przeżycie z dzieciństwa.

Reklama

Brak dobrego wzorca mężczyzny wpłynął też na jej życie osobiste. Małżeństwo artystki z Rinke Rooyensem zakończyło się rozwodem. Uważa to za swoją klęskę.

Czy piosenkarka ma ojcu to wszystko za złe? - Miałam przez wiele lat. Ale dojrzałam. Dziś wiem, że sam sobie nie radził z życiem. Nie mógł mi dać czegoś, czego sam nie miał - mówi gwiazda. By to wszystko zrozumieć, musiała wykonać dużą pracę nad sobą.

Pomógł fakt, że odniosła sukces, stała się gwiazdą. Uświadomiła wtedy sobie, że muzyczną pasję rozbudził w niej właśnie tata. Ich dom był przepełniony muzyką. Rozbrzmiewał jazz, soul i brazylijska bossa nova. Czasami ojciec siadał do pianina i sam grał. Przez lata chciała mu udowodnić, że ma talent.

- Dziś ciepło myślę o ojcu, spotykamy się, rozmawiamy. Ale z tymi dziecięcymi wspomnieniami będę się pewnie zmagać do końca życia - mówi Kayah.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Kayah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy