Reklama
Reklama

Katerina Kowalczuk: Zaręczyła się w Polsce?

Tygodnik "Rewia" ujawnia, do czego doszło podczas wizyty serialowej "Zniewolonej" w Polsce...

Filigranowa (tylko 163 cm wzrostu), skromna i urocza. Na warszawskim lotnisku witały ją tłumy. 

Odtwórczyni głównej roli w serialu "Zniewolona" Katerina Kowalczuk  gościła niedawno w Polsce w towarzystwie narzeczonego, fotografa Michaiła Szapowałowa oraz kolegi z planu Alaksieja Jarawenki, który wciela się w Aleksieja Kosacza.

"Wciąż nie mogę uwierzyć, że jestem tu tak znana. Jestem szczęśliwa z tego powodu, tym bardziej że nigdy wcześniej nie byłam w Polsce" – powiedziała.

Od początku lipca co wieczór miliony widzów siadają przed telewizorami, żeby z zapartym tchem śledzić losy pięknej, dobrej i mądrej Katii.

Reklama

Okazuje się, że prawdziwa Katerina hartem ducha niewiele odbiega od swojej ekranowej bohaterki. Praca na planie serialu nie należała do najłatwiejszych.

Pierwszego dnia zdjęć zagrożone było nawet jej życie! Jechała konno, gdy zwierzę nagle zaczęło cwałować.

Wszyscy wokół przeżyli chwilę grozy, patrząc na oddalającą się Katerinę. Aktorka szczęśliwie opanowała sytuację zachowując zimną krew. 

Dużo stresu kosztowała ją scena biczowania. Przyznała, że polewana wodą i przywiązana do słupa, autentycznie bała się, słysząc świst bata. Ślady po sznurze nosi zresztą na dłoniach do dziś. 

Z kolei do najtrudniejszych scen zaliczyła skok do lodowatej wody czy zakopywanie jej żywcem. Poczuła wówczas, jak to jest naprawdę nie móc złapać oddechu, gdy ziemia zakrywa nos i usta.

Wyzwaniem dla tej drobnej i szczupłej dziewczyny okazało się też noszenie ciężkich sukien na planie. Niektóre z nich ważyły nawet kilkanaście kilogramów!

"Miałam wszędzie siniaki od tych krynolin, fiszbinów, haftek… A przez ciasno zawiązany gorset nie mogłam w ogóle jeść" – wspominała.

26-letnia aktorka, pół Rosjanka i pół Ukrainka, ma ściśle określony cel. Jest nim Hollywood.

"To nie jest moje marzenie, tylko cel. To się stanie. Jestem tego pewna. Zwykle w życiu wychodzi mi to, co zamierzam. Ciężko pracuję, ale wierzę także w siłę woli" – mówi.

Przyznaje, że lubi się wyspać, kocha tańczyć, stepować, uwielbia relaksujące masaże i wszelkie zabiegi domowego spa.  Od 4 lat jest wegetarianką.

W studiu "Pytania na śniadanie", które odwiedziła, próbowała przygotowanych specjalnie dla niej ukraińskich przysmaków w wersji bezmięsnej.

"Lubię sama gotować. I kocham ogórki kiszone, to przyzwyczajenie jeszcze z dzieciństwa. Ludzie powtarzają mi, że pewnie jestem w ciąży" – żartowała aktorka.

W czasie wizyty w Polsce nie odstępował jej przystojny fotograf Michaił Szapowałow.

Aktorka przyznała, że to jej narzeczony. W Warszawie zaaranżował dla ukochanej małą sesję. Widać było, że nie może od niej oczu oderwać i że jest w niej bardzo zakochany.

Kto wie, może warszawskie plenery spodobają się im na tyle, że właśnie tutaj zorganizują zaręczyny?

***

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy