Reklama
Reklama

Katarzyna Walter: Z niejednego pieca chleb jadła

Publiczność kojarzy ją z rolą Agnieszki Olszewskiej, w którą wciela się w serialu "Na Wspólnej", a także z nazwiska, które stało się legendą polskiej telewizji. Niewielu jednak wie, że Katarzyna Walter (56 l.), z wykształcenia aktorka, to kobieta wielu profesji. Zdążyła być aktorką, dziennikarką i prowadzącą TVP2, producentem reklam i wykładowcą na uczelni.

Katarzyna jest jedynaczką. Urodziła się w Krakowie, a wczesne dzieciństwo spędziła w przedwojennej willi swoich dziadków w Zalesiu Górnym. "Moja matka była bardzo chora, jak mnie urodziła, i właściwie chorowała przez większość życia. W związku z tym wychowywała mnie babcia" - wyjaśnia aktorka. Twierdzi, że dzięki babci Marii jest dziś szczęśliwą osobą. "Przekazała mi wiele unikalnych wartości, takich jak wiara w Boga i kościół, skromność wobec świata i dóbr, które nas otaczają. Nauczyła mnie czerpania radości z najdrobniejszych rzeczy" - tłumaczy.

Reklama

Dzieciństwo spędzone w Zalesiu Katarzyna wspomina jako najpiękniejszy czas w swoim życiu. Pamięta zapas jabłek na parapecie i smak domowych konfitur. Bo choć w tym urokliwym miejscu mieszkała tylko 2 lata, babcia towarzyszyła jej przez cały okres dorastania w Warszawie. Obdarzała wnuczkę przedwojenną czułością, co dało jej ogromną siłę w dorosłym życiu, a także szacunek, empatię i ogromny sentyment do starszych ludzi.

Rodzice Katarzyny rozwiedli się, gdy miała 2 lata. "Ojca w ogóle nie pamiętam, bo go widziałam trzy razy w życiu" - wyznaje. Tatą Katarzyny był Andrzej Gawlik, inżynier, mamą - Michalina Walter - również inżynier i siostra Mariusza Waltera. Wuj był dla Katarzyny zastępczym ojcem, na którego mogła liczyć w każdej sytuacji. "Opiekował się mną i matką, pomagał, wspierał. Siadaliśmy przy stole w przepięknym mieszkaniu z całą 20-osobową rodziną i długo rozmawialiśmy, żartowaliśmy" - wspomina.

(DDTVN / x-news)

Studia to najpiękniejszy czas

Do podstawówki Katarzyna chodziła w Warszawie. Przez ostatnie dwa lata uczęszczała do szkoły z internatem u sióstr zakonnych, o której woli nie pamiętać. Liceum Dąbrowskiego wspomina bardzo ciepło. "To oczywiście pierwszy papieros, pierwsze winko, pierwsza miłość" - wymienia.

Już w liceum była przekonana, że będzie zdawać do szkoły teatralnej. Często brała ze sobą gazety o filmie i teatrze, które czytała pod ławką. Nie dostała się do Akademii Teatralnej w Warszawie, ale nie poddała się. W tym samym roku postanowiła zdawać do filii krakowskiej PWST we Wrocławiu. "Pojechałam i dostałam się bez problemu" - mówi. Studia wspomina z sentymentem: "Igor Przegrodzki, nasz dziekan, mawiał: 'Całe życie będziesz tęsknić do czasów studenckich', i miał rację. Mogliśmy grać to, co chcieliśmy, co nie znaczy, że od nas nie wymagano" - mówi aktorka.

Czytaj dalej na następnej stronie

Wrocław to ważny etap w życiu Katarzyny. Tam urodził się jej syn Kacper, tam zadebiutowała w Teatrze Współczesnym i zagrała główną rolę w filmie pt. "Lubię nietoperze". Przed realizacją filmu zmieniła nazwisko (Gawlik) na nazwisko rodowe matki (Walter), by było bardziej "międzynarodowe".

Po studiach wróciła Warszawy, Jerzy Grzegorzewski przyjął ją do Teatru Studio. Adam Hanuszkiewicz zaproponował jej również gościnne występy w Teatrze Nowym. Później urodziła się jej córka - też Kasia.

Przeznaczenie czy rodzinna tradycja?

W rodzinie Katarzyny ze strony matki kobiety od trzech pokoleń samotnie wychowywały dzieci. "Jak analizuję moje życie, a było ono bogate w zdarzenia w pracy i w związkach, to ewidentnie to, co się działo, jest sprawą przeznaczenia" - przyznaje. Próbowała zmieniać koleje losu, lecz życie pisało własny scenariusz. Po dwóch rozwodach musiała zmierzyć się z wieloma przeciwnościami. "Nie zawsze zarabiałam pieniądze, które wystarczały na utrzymanie domu. Miałam przy tym świadomość, że dzieci obserwują, jak boksuję się z życiem" - opowiada.

Na 10 lat rzuciła aktorstwo na rzecz stanowiska szefa działu produkcji w agencjach reklamowych. Pieniędzy już nie brakowało. Problemem stało się godzenie obowiązków. "Zdarzało się, że w nocy prałam, sprzątałam i gotowałam obiad" - wspomina. Z czasem zatrudniła pomoce domowe, na które przeznaczała większość zarobionych pieniędzy.

Na szczęście przyszedł moment, kiedy wreszcie mogła pomyśleć o sobie, dzieci dorosły i stały się samodzielne. Dziś może znowu pracować w ukochanym zawodzie. Gra w serialu, prowadzi wykłady w szkole aktorskiej, chodzi na castingi i próbuje grać w teatrze. Po pracy pomaga chorym, uprawia sport i zbiera materiały do książki, którą kiedyś napisze. Wolontariat w szpitalu, gdzie prowadzi zajęcia metodą Dramy, daje jej dużo satysfakcji, spełnienia i inspiracji. Choć po zajęciach często wraca zmęczona do domu, ma poczucie, że to, co robi, ma sens. Gra, uczy, pomaga, ma czas dla siebie - nareszcie robi to, co chce.

Dorota Czerwińska

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Walter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy