Reklama
Reklama

Katarzyna Walter po dwóch rozwodach przez długi czas żyła samotnie. Niedawno znów się zakochała!

Bezrobocie Katarzynie Walter (55 l.) nie grozi. Jest aktorką, ale gdy telefon przestaje dzwonić, nie narzeka, siedząc bezczynnie, tylko szuka dla siebie innego zajęcia. Obecnie gromadzi materiały do książki, niedawno została pedagogiem i co najważniejsze, znów jest zakochana. "Na żywo" uchyliła rąbka tajemnicy, opowiadając o swoim nowym uczuciu, córce i emigracji.

Mówiła Pani, że czeka na miłość.  Znalazła Pani tego jedynego?  

- Spotkałam świetnego faceta. Znamy się od roku. Jest starszy ode mnie o 5 lat. Ponieważ jest osobą publiczną, nie za dużo mogę o nim powiedzieć. Dodam, że podziwiam go za wiedzę i fantazję.  

Mieszkacie razem?  

- Nie. Obecnie mieszkam z córką. Studiuje w Danii marketing i design, ale tak bardzo tęskniła za domem, że zrobiła sobie roczną przerwę.  

Był czas, że mieszkała Pani w Szwecji. Byłaby Pani teraz gotowa na stałe osiąść za granicą?  

Reklama

- Trzeba mieć odwagę, żeby rzucić wszystko i wyjechać w nieznane, więc sama się na to nie zdecyduję. Co innego, gdyby taką propozycję złożył mi mój partner. Wtedy pewnie bym się zgodziła.  

Wcześniej przez wiele lat żyła Pani samotnie. Czy to dlatego, że zawiodła się Pani na ludziach?  

- Po dwóch rozwodach człowiek ma prawo być rozczarowany i mocno "przytępiony" emocjonalnie. Nigdy jednak nie narzekałam na samotność. To był świadomy wybór, wynikający z obaw, że z nikim się nie dogadam. Spotykałam się wprawdzie z różnymi mężczyznami, ale nie były to poważne związki. W końcu pomyślałam, że tak dłużej być nie może i skoro jeszcze dobrze funkcjonuję i wyglądam, ktoś powinien pojawić się w moim życiu na dłużej. Tak też się stało.  

Nowa miłość to nie jedyna zmiana w Pani życiu.  

- Rzeczywiście. Niedawno zaczęłam uczyć aktorstwa w prywatnej uczelni i chyba całkiem nieźle sprawdzam się w tej roli. Zaczęło się od tego, że kiedyś przygotowywałam trzy osoby do egzaminu do warszawskiej szkoły teatralnej. Wszystkie się dostały. Jestem maksymalistką i uważam, że jeśli coś ma przynieść efekty w tym zawodzie, to trzeba się umęczyć, umorusać i spocić.  

W przeszłości zmieniała Pani pracę wiele razy, więc i tym razem musiało się udać.  

- Traktuję to jako sukces, tym bardziej że kobiety w moim wieku zazwyczaj nie idą do nowej pracy tylko na bezrobocie. By uniknąć "zawodowego klimakterium", postanowiłam napisać książkę. I nie będzie to opowieść o mnie, o mojej rodzinie tylko o chorych ludziach.

Czy ma to związek z Pani działalnością wolontariacką?  

- Tak. Od pięciu lat prowadzę w szpitalu zajęcia metodą Dramy. Wolontariat to trudne wyzwanie, wyczerpujące. Pomaganie daje mi dużo satysfakcji. Wracam do domu zmęczona, ale też pełna refleksji, bo ci ludzie na wiele spraw patrzą inaczej niż my zdrowi. Dzięki nim doceniam każdą chwilę. 

(Bagaż osobisty / TTV/x-news)

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Katarzyna Walter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy