Reklama
Reklama

Katarzyna Dowbor ostro o Wojciechu Mannie!

Katarzyna Dowbor (54 l.) postanowiła napisać książkę, w której opowie o kulisach pracy w telewizji. Bez większych skrupułów krytykuje swoich kolegów z Woronicza...

Katarzyna Dowbor (54 l.) postanowiła napisać książkę, w której opowie o kulisach pracy w telewizji. Bez większych skrupułów krytykuje swoich kolegów z Woronicza...

Pani Katarzyna w tym roku przechodziła ciężkie chwile, o czym oczywiście musiała poinformować całą Polskę. Zaczęło się od tego, że wyrzucono ją z pracy w TVP. Bezrobotna Dowbor chodziła od tabloidu do tabloidu i narzekała na swoich szefów, którzy zamiast kwiatów i prezentów z okazji jej jubileuszu pracy w telewizji, wręczyli jej wypowiedzenie.

Lamenty przyniosły efekty. Katarzyna niedawno zahaczyła się w stacji, gdzie od lat pracuje jej syn Maciek, a dyrektorem programowym jest jej dobra koleżanka, Nina Terentiew.

Reklama

Katarzyna idzie jednak za ciosem. Biorąc przykład ze swoich koleżanek, postanowiła napisać... książkę! Dzieło o wiele mówiącym tytule "Mężczyźni mojego życia" ma ukazać się pod koniec października.

Jednym z owych mężczyzn okazał się Wojciech Mann (65 l.). Co ciekawe, Dowbor nie najlepiej wspomina tego korpulentnego dziennikarza.

"Traci po poznaniu. Człowiek bardzo daleki od tego, jak go sobie wyobrażamy. Polacy widzą w nim sympatycznego misia, tymczasem to osobnik bardzo niemiły. Niemiły z zasady" - pisze Dowbor.

Na dowód tego przytacza jedno ze spotkań z dziennikarzem, które miało miejsce podczas nagrań do świątecznego odcinka "Szansy na sukces".

"Ja występowałam w jakiejś 'Szansie' świątecznej, podczas której śpiewały osoby znane ze swoimi dziećmi. Na nagranie przybyłam z kilkuletnią Marysią. I tu niespodzianka. Prowadzący nie wyszedł się z nikim przywitać. Siedział sobie w garderobie, co nie było zbyt eleganckie. Zwłaszcza, że znał wielu gości. Program miał być zabawą, a trudno się bawić, kiedy gospodarz nie wyściubia nosa ze swego pokoju" - informuje.

Dalej opisuje przebieg całego nagrania, które jej zdaniem przybrało formę "linczu nad naiwniakami, którzy zgodzili się przyjść do miłego programu". Dowbor nie spodobało się to, że Mann wraz z jednym z jurorów zaczęli krytykować śpiewanie uczestników. Postanowiła zareagować!

"Staliśmy i słuchaliśmy tych ataków, nie bardzo wiedząc, co się dzieje, bo poświęcaliśmy swój czas w zbożnym celu. W końcu nie wytrzymałam - bo ja akurat umiem śpiewać - i zaproponowałam, żeby Mann zaprezentował swoje umiejętności wokalne. 'Nigdy nie słyszeliśmy, jak pan śpiewa. Proszę, ma pan okazję, skoro tak ostro pan krytykuje' - zachęciłam. Ale Mann odburknął tylko, że jest tu od prowadzenia, a nie od śpiewania".

Wstrząsająca historia! 





pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Wojciech Mann | Katarzyna Dowbor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama